Drużyna Radomiaka do meczu z Puszczą podejdzie po porażce z Miedzią w Legnicy. - Ta porażka nas zabolała, bo przespaliśmy zdecydowanie te pierwsze minuty. Oczywiście nie takie drużyny tam przegrywały, ale druga połowa pokazała, że mogliśmy tam powalczyć. Był to trudny mecz i trzeba szybko o nim zapomnieć – odniósł się do poprzedniego meczu trener Dariusz Banasik.
Po stracie punktów beniaminek spadł na trzecie miejsce w tabeli, ale broni nie składa. W sobotę do Radomia przyjedzie Puszcza. Z tym zespołem „Zieloni” jeszcze nie wygrali. - Statystyki nie przemawiają za nami, ale chcemy to przełamać i pokonać rywali. Puszcza w tym sezonie zaskakująco dobrze radzi sobie na wyjazdach, a przecież do tej pory było na odwrót. Podopieczni Tomka Tułacza, mojego dobrego kolegi, do tej pory uchodzili za zespół własnego boiska i trzeba by jego zapytać co się stało? Na pewno czekają nas duże emocje, bo o ile Puszcza bardzo dobrze spisuje się na obcych boiskach, tak my zdecydowanie więcej punktów zdobywamy u siebie – dodał trener Radomiaka.
Tymczasem pod dużym znakiem zapytania stoi dyspozycja kilku zawodników radomskiego zespołu. - Jest koniec rundy. W ostatnim czasie zagraliśmy cztery mecze na przestrzeni kilkunastu dni i to się odbiło. Kilku zawodników jest poobijanych, kilku innych ma większe czy mniejsze urazy. Największy znak zapytania stawiamy przy Leo (Rossi Leandro, wyj. Red.). Do czwartku nie trenował z nami, a decyzję o tym czy zagra – bo wiemy, ile on dla nas znaczy, podejmiemy przed meczem. Gdyby to był ostatni pojedynek w tym roku, to z pewnością by wybiegł na boisko, ale przed nami jeszcze kilka meczów, więc musimy uważać – podsumował Banasik.
Przypominamy, że Radomiak z dorobkiem 30 punktów plasuje się na trzecim miejscu, a Puszcza jest 14.
Pierwszy gwizdek arbitra Sylwestra Rasmusa z Torunia zabrzmi w sobotę na stadionie MOSiR-u punktualnie o godz. 14.














