Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
poniedziałek, 22 grudnia 2025 13:04
Reklama

Spacerkiem po mieście: kościół pw. Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej

Bernardynów sprowadził do Radomia w roku 1468 król Kazimierz Jagiellończyk. Konwent, zgodnie z regułą zakonu, powstał poza murami miasta, na tzw. przedmieściu jedlińskim.

Pierwsze obiekty były zapewne drewniane, ale jeszcze przed 1480 wzniesione zostało murowane prezbiterium kościoła św. Katarzyny, z wieżą i zakrystią oraz przyległymi do niej pomieszczeniami biblioteki i spiżarni. Rozbudowa konwentu trwała do pierwszych lat XVI wieku. Przy jednonawowej świątyni powstały od południa zabudowania klasztorne z czworobocznym wirydarzem z krużgankami pośrodku i skrzydłem gospodarczym. Z XVI stulecia pochodzi budynek gospodarczy z piramidalnym kominem, tzw. piekarnik. Mieściła się tu kuchnia klasztorna i warzelnia wosku. Jest to jedyny tego typu obiekt w kraju i jeden z nielicznych na świecie. Pod koniec XVI wieku od strony północnej kościoła dobudowana została kaplica św. Anny. Późnorenesansowy szczyt kaplicy, przekształcony zresztą w XIX wieku, powstał prawdopodobnie na początku XVII stulecia. Między 1842 a 1855 rokiem do kaplicy św. Anny dostawiono nieco mniejszą kaplicę św. Agnieszki (albo Aniołów Stróżów).
W czasie poprzedzającym powstanie styczniowe klasztor był głównym miejscem działalności patriotycznej w Radomiu. To tutaj gen. Marian Langiewicz dokonał przeglądu uzbrojenia i sprawdzał stan przygotowań do wybuchu powstania. W lipcu 1863 roku zabudowania klasztorne zostały zajęte przez wojska carskie i przeznaczone na więzienie.
27 listopada 1864 władze zaborcze – za pomoc udzielaną powstańcom – zdecydowały o kasacie konwentu. Bernardyni musieli opuścić Radom, a budynki przejął rząd gubernialny. Obowiązek opiekowania się opuszczonym kościołem spadł na sandomierską kurię, która wyznaczała księży rektorów do sprawowania tu mszy.
Ok. roku 1906 czynione były starania o zniesienie kasaty i powrót bernardynów, ale gubernator warszawski stanowczo się temu sprzeciwił. Zakon ponownie znalazł się w Radomiu dopiero w 1936. Być może jednak nadzieja na rychły powrót bernardynów skłoniła ks. rektora Piotra Dembowskiego do restauracji, a przy okazji rozbudowy świątyni. O zaplanowanie i nadzorowanie tych prac poproszono Stefana Szyllera, prawdopodobnie na przełomie 1909 i 1910 roku. Ostateczny kształt projekt przybrał w lipcu 1911.

Najpierw w kościele skuto tynki, co pozwoliło odsłonić fragmenty pierwotnej polichromii i napisów gotyckich oraz późniejsze malowidła. Przy okazji w zamurowanych framugach okien kaplicy św. Anny odkryto obrazy – Chrystusa i św. Anny. Przebudowa objęła północną i zachodnią część świątyni. Dzięki połączeniu kaplic św. Anny i św. Agnieszki powstała nawa boczna. Od północy dobudowano do niej kruchtę z bogato zdobionym portalem zwieńczonym płaskorzeźbą. We wnęce umieszczona została figura Chrystusa. Zmieniła się też kruchta od strony zachodniej – Szyller ją obniżył, by odsłonić rozetę w fasadzie, dodał neogotycki szczyt schodkowo-sterczynowy i narożne przypory. Z lewej strony kruchty powstała okrągła wieżyczka, w której poprowadzono schody na chór. Wejście do kruchty zyskało gotycki portal – przeniesiono go z dawnej kaplicy św. Agnieszki. Szyller zaprojektował również nowy, neogotycki chór.
Radomski zespół należy do najlepiej zachowanych średniowiecznych założeń bernardyńskich w Polsce.

Na podstawie książki Małgorzaty Omilanowskiej Architekt Stefan Szyller 1857–1933 oraz przewodnika Szlak architektoniczny Stefana Szyllera. Prace na ziemi radomskiej.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji "Stop hejt".
 
Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama