Prace obu artystek łączy wiele, ale też różnice są łatwe do zauważenia. Efekty, jakie autorki chciały osiągnąć potęguje duży format fotografii. Martyna Sobańska szukała inspiracji w starych budynkach, opuszczonych halach fabrycznych, czy ruinach.
- Starałam się fotografować architekturę, która kontrastowała w naszej przestrzeni miejskiej. Były to różnego rodzaju zdegradowane budynki, które pokazywałam w zestawieniu z nową architekturą, która się pojawia. Również czasem wędrując różnymi zaułkami, trafiłam do miejsc opuszczonych i zauważyłam, że powietrze może przedostać się przez takie mury - wyjaśnia Martyna Sobańska, autorka wystawy.
Stare mury, puste budynki budzą poczucie osamotnienia, może wykluczenia. Martyna Sobańska pokazuje jednak, że wspomniane miejsca mogą nabrać zupełnie innego znaczenia. - Jest to moim zdaniem opowieść o nadziei - przyznaje autorka wystawy.
Autorka fotografii opowiada również o sobie. Poprzez zdjęcia, ale też pisząc wiersze. Próbkę jej poezji można było poznać podczas wernisażu.
Ria Kmetova zaprezentowała na wystawie widoki słowackiej zabudowy miejskiej. Tej nowoczesnej, ale też tej zaniedbanej, symbolizującej minioną epokę socjalizmu. Prace obu artystek tworzą wystawę pod wspólnym tytułem „Mury i powietrze”.
Podczas wernisażu publiczność mogła porozmawiać tylko z Martyną Sobańską. Druga z autorek nie przybyła na otwarcie ekspozycji. Wygląda na to, że to nieobecność… nieprzypadkowa. – Ria nie przyjechała na wernisaż, tak jak poprzednim razem. Usprawiedliwiając ją albo przynajmniej zastanawiając się dlaczego tak się dzieje, to przypomniałem sobie, że kiedyś oglądałem jej fotografie pt. „Autoportret” i na tych fotografiach była jej głowa. Można było rozpoznać owal głowy, włosy, ale nie było widać twarzy. Bardzo możliwe, że jest to osoba, która się jednak ukrywa - tłumaczy Zbigniew Kamieński, kurator wystawy
Wystawa fotografii, którą przygotowały Martyna Sobańska i Ria Kmetova będzie czynna do 21 sierpnia,














Napisz komentarz
Komentarze