Ja wszystko rozumiem. Szanuję Kubę Wojewódzkiego za to co zrobił dla infotainmentu, czyli współczesnego dziennikarstwa, które nie tylko przekazuje informacje, ale również bawi. Wiem, że podejmował różne decyzje, a nie wszystkie były dobre.
Szanuje go również jako człowieka, wykładowcę, a nawet i celebryte… jednak “nagonki” nigdy nie będę popierał, a właśnie tego dopuścił się Kuba Wojewódzki.
Na swoim fanpejdżu postanowił w bardzo radykalny sposób, walczyć z tak zwanymi “internetowymi trollami”, tudzież hejterami, jak wolisz. Niektórzy celebryci, mają tyle dystansu do siebie, że olewają takich ludzi, którzy “żywią się” celowym obrażaniem osób publicznych w Internecie. Bawi ich to, mają dobrą rozrywkę. Ja nie wnikam, jedni lubią Calvina Kleina, a inni jak im skarpetki śmierdzą.
Kiedyś, pod jednym postem Anny Lewandowskiej, pojawił się naprawdę obraźliwy komentarz – osoba, która go pisała twierdziła (parafrazuje), żeby Lewandowska się lepiej “przymknęła”, bo “poroni”. Wtedy też Lewy odpisał bardzo delikatnie “uważaj, bo nikt nie jest anonimowy w sieci”. Delikatna groźba, ale nikt niczego mu nie udowodni, prawda?
Kuba Wojewódzki natomiast poszedł o krok dalej. Właściwie to kilka kilometrów dalej, za las, za jeziorka, nawet Ocean przepłynął swoją metodą. Co zrobił?
Wrzucił dane osobiste hejtera, wraz z jego rodzinnym zdjęciem na swojego oficjalnego fejsbuka.
Marcin R*****, na zdjęciu z rodziną, podpisał nasze foto z Mamedem – “Żyd i ciapaty na jednym zdjęciu”.
Marcinie. Prawdziwy Polaku. Zapraszam Cię jutro do Studia Transcolor na ulicę Szeligiowską 48 o godzinie 13. Liczę, że powiesz nam to prosto w twarz…W razie, Twojej nieobecności, my odwiedzimy Ciebie.
…
Ukłony
k.
Wszystko rozumiem, ale to już jest mocna przesada. Linka do posta nie zamieszczę, bo nie zamierzam promować takiego zachowania, a jak ktoś się uprze, to przecież i tak znajdzie “Króla TVN’u”.















