Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
sobota, 6 grudnia 2025 15:34
Reklama

Jest taka ulica: Konrada Vietha

Kilkudziesięciu patronów radomskich ulic i placów to osoby wielce dla Radomia – jego historii, życia politycznego, gospodarki, kultury – zasłużone. W wielu przypadkach jest jednak tak, że dowiadujemy się, kim byli, w momencie nazwania ich imieniem ulicy, a potem o ich wyjątkowości zapominamy.
Jest taka ulica: Konrada Vietha

Źródło: Fot. strona RCKiK w Radomiu

Między ul. Józefowską a ul. Barbary Borzym

Konrad Hubert urodził się 17 października 1913 roku w leśniczówce Hubertus położonej w lasach między wsiami Dąbrówka i Barut na Śląsku Opolskim. Ojciec - leśniczy Maksymilian Vieth von Golssenau nie znał polskiego, ale matka – Jadwiga z Drzewieckich - Polka, Ślązaczka nauczyła Konrada polskiego i wychowała w duchu narodowego patriotyzmu.
Ukończył gimnazjum klasyczne w Lublińcu i – za namową matki – rozpoczął studia na wydziale lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Mimo kłopotów językowych - mówił śląską gwarą - w 1939 roku uzyskał dyplom lekarza.
Także w 1939 Konrad Vieth ożenił się z radomianką, Zofią Gierczak. Kiedy wybuchła wojna małżonkowie wyjechali do Warszawy. Konrad na ochotnika zgłosił się do pracy w szpitalu wojskowym przy Uniwersytecie Warszawskim. Został asystentem radomianina, dr. Adolfa Tochtermana. W lecznicach na Karolkowej i Jasnej oraz w pałacu Paca przy ul. Miodowej leczył rannych obrońców stolicy i ludność cywilną.

Po kapitulacji Warszawy dr Vieth znalazł się w jenieckim obozie przejściowym. Jeden z Niemców zwrócił uwagę na germańskie nazwisko lekarza i potajemnie wyprowadził go z obozu. Konrad Vieth mógł wrócić do Radomia. Rozpoczął pracę jako lekarz na kolei, a kilka miesięcy później - na początku 1940 związał się z Narodową Organizacją Wojskową, która w 1943 przyłączyła się do Armii Krajowej. Awansował wtedy na podporucznika, a wkrótce został szefem służby sanitarnej radomskiego ośrodka AK, działającego pod kryptonimem „Ogrody”. Niemcy kilkakrotnie zachęcali doktora do podpisania reichlisty, volkslisty, ale za każdym razem odmawiał. Nie tylko szkolił sanitariuszy dla leśnych oddziałów AK, zbierał dla wojska leki i środki opatrunkowe, ale pomagał - także cywilom - zagrożonym wywózkami do Niemiec - wystawiał im zaświadczenia lekarskie chroniące przed robotami.

Po wyzwoleniu dr Vieth pracował jako lekarz kolejowy w Garbatce, a potem we Wrocławiu. W 1948 został powołany do wojska; pracował w szpitalu wojskowym w Chełmie, później na wyspie Wolin, gdzie organizował szpital dla imigrantów greckich.

W czasie służby wojskowej przełożonym Konrada Vietha był m.in. płk doc. dr Artur Hausmann – późniejszy dyrektor Instytutu Hematologii w Warszawie. To on na przełomie 1952 i 1953 roku zaproponował dr Viethowi założenie, pierwszego w Polsce, punktu krwiodawstwa w Radomiu. Punkt mieścił się przy ul. Kelles-Krauza 3 i z czasem został przekształcony w stację krwiodawstwa, w której szkolono lekarzy i średni personel medyczny dla potrzeb służby krwi. Z inicjatywy dr. Vietha uruchomiono tu produkcję preparatów krwiopochodnych i płynów infuzyjnych dla potrzeb szpitala miejskiego oraz innych szpitali ziemi radomskiej.

Dr Vieth był głównym architektem utworzenia stacji krwiodawstwa przy ul. Limanowskiego 42, a jako jej dyrektor zgromadził wokół siebie zespół znakomitych fachowców, dzięki czemu stacja stała się jedną z najlepszych w Polsce. Od 1959, przez trzy lata, dr Konrad Vieth pełnił również funkcję dyrektora szpitala miejskiego.

Przez wiele lat był radnym Miejskiej Rady Narodowej. Jako przewodniczący komisji zdrowia MRN, zabiegał o budowę nowego szpitala; powstał w 1965 roku, obecnie to Radomski Szpital Specjalistyczny. Przez ministra zdrowia został mianowany wojewódzkim konsultantem ds. krwiodawstwa i krwiolecznictwa.

Dr Vieth został wyróżniony przez Radę Państwa – jako jedyny lekarz woj. radomskiego – tytułem „ Zasłużony Lekarz PRL”, a także Krzyżem Oficerskim i Orderem Kawalerskim „Polonia Restituta”, Złotym Krzyżem Zasługi.
Pogarszający się stan zdrowia był przyczyną przejścia, w 1980 roku, dr. Vietha na emeryturę. Zmarł 24 lutego 1987 roku. Pochowany został na cmentarzu przy. ul. Limanowskiego.

 

_______________________________________________________________________________________________________

Korzystałam z biogramu dr. Konrada Vietha autorstwa Czesława T. Zwolskiego zamieszczonego w książce „Znani i nieznani ziemi radomskiej", t. III, Radom 1990.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji "Stop hejt".
 
Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.

Komentarze

Marcin 21.10.2018 12:35
Szkoda, że nie prezentujecie mapki z zaznaczoną opisywaną ulicą.

Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji "Stop hejt".
 
Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.
Anonim 21.10.2018 20:03
Wystarczy wejść w mapy Google.

Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji "Stop hejt".
 
Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.
Reklama