Przypomnijmy: wyrok zapadł 27 lutego w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Praga - Północ. Ksiądz został skazany z artykułu 199. Kodeksu Karnego (inne czynności seksualne) na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszaniu na 4. Otrzymał także zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych na okres 5 lat. Wyrok nie jest prawomocny.
Udało nam się skontaktować z wiceprzewodniczącą zarządu głównego stowarzyszenia „Karan”, Bożeną Beredą. Poinformowała nas ona, że dopóki nie nastąpi uprawomocnienie wyroku, ksiądz ma pełne prawo pełnienia funkcji prezesa. Apelacja w tej sprawie zostanie niebawem złożona.
- Mam nadzieję, że apelacja będzie rozpatrzona pozytywnie dla księdza, a argumenty, które znajdą się w niej, przekonają sąd drugiej instancji. Do każdej decyzji sądu stowarzyszenie i ksiądz się dostosują. Odpowiednie kroki zostaną podjęte. Kwestię ewentualnego wyboru nowego prezesa reguluje statut – mówi Bożena Bereda. - Dodam, że wyrok sądu nie dotyczy wykonywania przez księdza wykonywania zawodu terapeuty.
Wiceprzewodnicząca „Karanu” informuje też, że pozywanie księdza przez pracowników stowarzyszenia ciągnie się od 8 lat i nie dotyczy obecnej sytuacji.
- Co do wyroku, nie mogę go komentować. Z księdzem pracuję dwadzieścia lat, znamy się jeszcze dłużej. Uważam, że cała sytuacja w stosunku do niego jest niesprawiedliwa. Ja znałam te osoby, które pozwały prezesa, byłam ich bezpośrednim przełożonym - dla mnie są to sytuacje, które nie miały miejsca. Takie były moje zeznania w sądzie, oczywiście zostały one uargumentowane - twierdzi Bożena Bereda.
Do sprawy będziemy wracać. Apelacja powinna zostać rozpatrzona w ciągu kilku miesięcy.
Kliknij, by przeczytać poprzedni tekst dotyczący tej sprawy.














