Jedną z największych planowanych inwestycji jest „od zawsze” budowa tzw. trasy N-S. Droga biegnąca wzdłuż torów przecinających Radom miała poprawić komunikację między południowymi i północnymi dzielnicami naszego miasta, a także odciążyć korkujące się obecnie arterie, przede wszystkim ul. 25 Czerwca.
Już trzy lata temu Miejska Pracownia Urbanistyczna zaprezentowała planowany przebieg trasy, która prowadziłaby od ronda Kozienickiego ulicami: Kozienicką, Struga, Szklaną, Zbrowskiego, Słowackiego, Beliny-Prażmowskiego (przed wiaduktem w ul. Słowackiego, od strony torów powstałby „ślimak”, dzięki któremu samochody wjeżdżałyby i zjeżdżały z wiaduktu), 1905 Roku, Młodzianowską, a później wzdłuż torów do obwodnicy południowej. Zakładano także budowę dwóch wiaduktów: w ulicy Młodzianowskiej i Wjazdowej.
W 2009 r. prezydent Andrzej Kosztowniak z dumą informował o zawarciu porozumienia z PKP, które umożliwiało rozpoczęcie budowy trasy N-S na prowadzącym wzdłuż trasy kolejowej odcinku między węzłem Młodzianowska/Czarna, a przyszłą obwodnicą południową. Zapowiadano wówczas, że prace wystartują w 2010 r., jednak skończyło się tylko na zapowiedziach.
Nie widać również szans na szybką realizację bardzo ważnego ogniwa trasy N-S, czyli wiaduktu nad torami w ul. Młodzianowskiej. Ten fragment miasta bezlitośnie obnaża brak perspektywy w planowaniu działań drogowych w Radomiu. Przekonują się o tym kierowcy, którzy po pokonaniu wybudowanego w ubiegłym roku nowoczesnego skrzyżowania ulic 1905 Roku i Młodzianowskiej, napotykają przeszkodę – przejazd kolejowy. W godzinach szczytu zwykle jest zamknięty i tworzą się tu gigantyczne kolejki. Władze miasta jeszcze niedawno twierdziły, że budowa wiaduktu rozpocznie się w 2012 r., jednak w tegorocznym budżecie nie ma śladu po tej inwestycji.
Nie doczekaliśmy się również wcielenia w życie innej, śmiałej koncepcji – przecięcia ulicą Placu Małgorzatki. Od dawna urbaniści sugerowali, że jest to dobra alternatywa dla skrzyżowania ulic Traugutta i Narutowicza, które obecnie jest przekleństwem wielu kierowców. Często dochodzi tam do niebezpiecznych sytuacji kończących się kolizjami i wypadkami. Problemem jest również skręt w lewo z ul. Piłsudskiego w Traugutta oraz Kościuszki w Narutowicza.
Inwestycja miała być częściowo sfinansowana z programu „Likwidacja miejsc niebezpiecznych”. Jej całkowity koszt szacowano na 2,8 mln zł. – Za kilka tygodni powinny rozpocząć się prace – zapewniał w marcu 2009 r., ówczesny dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji – Marek Czyż. Plac jednak nadal ma się bardzo dobrze.
W tekście o niezrealizowanych pomysłach nie może zabraknąć jednej z najbardziej śmiałych koncepcji – budowy parkingu podziemnego… pod płytą radomskiego Rynku. Rozwiązanie kosztowne, ale wbrew pozorom realistyczne. Przedstawiciele Miejskiej Pracowni Urbanistycznej przekonywali kilka lat temu, że ukształtowanie terenu umożliwia budowę takiego parkingu. A przy okazji zostałyby przeprowadzone badania archeologiczne historycznego zakątka miasta. Jednak dziś do tego pomysłu nikt już nie wraca.














