
Walka o wyższe pensje, to nie jedyne postulaty protestujących.
- Do 2015 r. włącznie mamy zarabiać tyle samo, co obecnie, a wymagania co do naszej pracy rosną. Zgodnie z ustawą każdy pracownik administracyjny powinien mieć wyższe wykształcenie, przynajmniej I stopnia. Dlatego nasi koledzy i koleżanki poszli na studia licencjackie, które opłacają z własnych kieszeni. Sąd nie wspomaga ich finansowo. A przecież studia kosztują. Poza tym zwracamy uwagę władz na problem przekształcenia sądów rejonowych z Lipska, Zwolenia i Szydłowca w wydziały zamiejscowe. Nie wiadomo, co stanie się z pracownikami administracyjnymi tychże sądów. Ludzie boją się o pracę - tłumaczy Anna Kowalczyk.
Akcja protestacyjna rozpoczęła się 26 października od rana i trwa do końca pracy sądu.
- Postanowiliśmy przyjąć łagodną wersję protestu. Zawiesiliśmy transparent, nosimy czarno-czerwone wstążki przypięte do ubrania. Nie chcieliśmy brać urlopów na żądanie, bo zaległości z wolnego dnia musielibyśmy uzupełnić następnego dnia. W efekcie mielibyśmy więcej pracy. Ale w przyszłości nie wykluczamy przyjęcia innych, ostrzejszych form protestu - mówi przewodnicząca. - Być może na przełomie stycznia i lutego nadal będziemy protestować. Decyzje w tej sprawie będą zależały od rozmów z władzami państwowymi.














