
Krzysztof Gajewski (na zdjęciu z lewej) niezwłocznie zgłosił sprawę do prokuratury i na policję. Na podstawie ustaleń śledczych były radny miejski poinformował, że wpisu dokonano z komputera stojącego w biurze poselskim Krzysztofa Sońty. Gajewski wiadomość taką przekazał opinii publicznej na konferencji prasowej. Już po kilku dniach spotkanie z dziennikarzami zwołał Krzysztof Sońta i opowiedział, że czytał teczki Gajewskiego, z których miało jasno wynikać, że radny podjął się współpracy z SB. Tymczasem w kwietniu 2012 r. proces autolustracyjny Gajewskiego zakończył się wydaniem orzeczenia, że nie był on nigdy współpracownikiem SB.
Po konferencji byłego posła radny złożył przeciwko niemu prywatny akt oskarżenia. Postawił też przed sądem Krzysztofa D., który - jak się okazało - krył się pod nickiem "zbforjude". Jednym ze świadków w tej sprawie był wiceprezydent Radomia Ryszard Fałek, który stwierdził przed Sądem, że widział teczki SB na temat rzekomo agenturalnej przeszłości Gajewskiego.
We wtorek (5 lutego) Sąd Rejonowy w Radomiu orzeł, że nie ma wątpliwości co do winy obu oskarżonych w sprawie pomówienia Krzysztofa Gajewskiegoi i wyznaczył byłemu posłowi Krzysztofowi Sońcie oraz internaucie kryjącym się pod pseudonimem „Zbfirjude” dwuletni okres próby. Sąd zobligował także Sońtę do wpłaty 3 tys. zł oraz drugiego oskarżonego do wpłaty 1 tys. zł na konto organizacji charytatywnych. Wyrok nie jest prawomocny.
- Orzeczenie przyjmuję z mieszanymi uczuciami, na pewno nie czuję się winnym w tej sprawie, złożę wniosek o pisemne uzasadnienie - mówił po orzeczeniu wyroku Krzysztof Sońta.














