
Na zdjęciu od lewej: Karolina Jaroszek, Agnieszka Dudzińska i Dominik Witczak
Agnieszka Dudzińska, która wywalczyła na tych mistrzostwach medal z najcenniejszego kruszcu, była faworytką jeszcze przed rozpoczęciem zawodów. Swoją dobrą dyspozycję potwierdziła w Toruniu. - Po pierwszym pchnięciu wiedziałam, że jest dobrze. Po drugim, że muszę powalczyć i coś zmienić w technice. Po trzecim natomiast już byłam pewna, że wygram. Potem chciałam jeszcze coś dołożyć. W czwartym pchnięciu byłby wynik ponad 17metrów, ale wypadłam z koła i rezultat nie został zaliczony - mówi Agnieszka Dudzińska.

- W przyszłym roku, jeśli będę osiągać wyniki powyżej 17 czy 18 metrów, to już będzie można powalczyć na świecie - podkreśla kulomiotka.
Aby osiągnąć minimum na mistrzostwa świata, Dudzińskiej zabrakło około 90 cm.
- Jeden z trenerów z Turcji powiedział mi, że nie potrzebuję treningu siłowego, tylko bardziej technicznego i będę pchać dwa metry dalej. Jest to wiec - mam nadzieję - kwestia czasu i moja praca zaowocuje wynikami - mówi z nadzieją Dudzińska.
Mały niedosyt po swoim występie ma Katarzyna Kwoka, która w chodzie na 20 kilometrów zdobyła srebrny medal, a przed zawodami legitymowała się najlepszym rezultatem w kraju. - Liczyliśmy na złoty medal, ale chód ułożył się tak, jak się ułożył. Wszystkie trzy zawodniczki mające minimum na mistrzostwa świata, bardzo się pilnowały. Zwyciężczyni, Agnieszka Dygacz poszła va banque i utrzymała tempo, ostatecznie zwyciężając - relacjonuje Artur Błasiński, trener Katarzyny Kwoki.
Już niebawem zawodniczkę czeka występ w mistrzostwach świata w Moskwie. - Katarzyna będąc drugą na mistrzostwach Polski i mając najlepszy rezultat w kraju, miała miejsce w kadrze na Mistrzostwa Świata zagwarantowane - mówi Błasiński. Jakie cele na tej imprezie ma chodziarka? - Katarzyna mierzy wysoko. Myślę, że jest w stanie być w najlepszej dwunastce na świecie, a być może nawet w ósemce. O medalach nawet nie marzymy, choć to jest sport i może się wszystko zdarzyć - zaznacza szkoleniowiec.

- Na wtorkowym mityngu w Warszawie, który był dla nas ostatnim sprawdzianem przed mistrzostwami przewróciłam się w biegu finałowym i skręciłam kostkę. Przez te kilka dni staraliśmy się doprowadzić ją do użytku. Co prawda chodzę, bo fizjoterapeuta postawił mnie na nogi już pierwszego dnia, ale od chodzenia do szybkiego biegania jeszcze długa droga. Teraz będziemy się skupiać na tym, aby odegrać się na hali - wyjaśnia Karolina Jaroszek.
Dość niespodziewanym osiągnięciem był wynik Jakuba Smolińskiego w biegu na 400 metrów przez płotki. Zawodnik RLTL ZTE Radom, podobnie jak na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski, wywalczył brązowy medal. - Na pewno jest to swego rodzaju niespodzianka. Liczyliśmy generalnie na finał. Okazało się jednak, że jest szansa na podium. Udało się i mamy kolejny medal - podkreśla trener Smolińskiego Ireneusz Zgrzebnicki. Sukces jest tym cenniejszy, bo reprezentant Radomia pokonał czwartego Pawła Gwiazdonia o zaledwie 0,02s!

- Uważam, że ten sezon jest naprawdę rekordowy i najlepszy do tej pory, przynajmniej z tych, które ja pamiętam. - podkreśla Marcin Waśniewski, trener lekkoatletów w RLTL ZTE Radom.














