Wśród oferty sprzedawców nie zabrakło odzieży, rzadkich wydań książek, ozdobnej ceramiki, czy ręcznie wyrabianej biżuterii. Ta ostatnia tradycyjnie cieszyła się sporą popularnością wśród kupujących. Na miejscu można było nabyć także przedmioty nietypowe, jak na przykład bindownicę, czy... kaktusy.
- Na "Pchlim targu" jesteśmy z koleżankami po raz drugi i wcale nie żałujemy poświęconego na to czasu - wyjaśnia pani Katarzyna. - Prócz spędzenia go w przyjemnej atmosferze, mamy okazję pozbyć się nieużywanych już ubrań i przedmiotów codziennego użytku, które zalegają w naszych domach. Poprzednim razem udało nam się sprzedać choćby gilotynę biurową.
Zysk z tego rodzaju sprzedaży jest minimalny, jednak zawsze cieszy fakt, że niepotrzebna nam rzecz może okazać się przydatna dla kogoś innego. Kolekcjonerzy, a także przygodni łowcy okazji zawsze znajdą tu coś odpowiedniego dla siebie. Tym bardziej, że - jak wspólnie podkreślają sprzedawcy - ceny zawsze można negocjować.




Zapytany o najbardziej zaskakujący przedmiot, który udało mu się zaobserwować podczas "Pchlego Targu", odpowiedział:
- Podczas poprzedniego kiermaszu zawitał do nas ktoś z ponad jednometrowymi nalewakami do piwa. Co ciekawe, udało mu się wyzbyć wszystkich trzech sztuk, które ze sobą miał. Dla mnie była to zdecydowanie najbardziej nietypowa rzecz, która się tu pojawiła.
Następne spotkanie z tego cyklu odbędzie się w sierpniu w Klubie Osiedlowym "Ustronie" przy ulicy Sandomierskiej, zaś za dwa miesiące "Pchli Targ" znów zawita na Focha.














