Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
sobota, 6 grudnia 2025 03:19
Reklama

LISTY CZYTELNIKÓW: O pamięci i Żydach Radomia

W sierpniu minie 72. rocznica likwidacji radomskiego getta. W czasie wojny miasto Radom straciło ok. 30 proc. swojej przedwojennej ludności, głównie pochodzenia żydowskiego. Po wojnie nie doszło do powrotu ocalałych do miasta, bo ci, którzy przybyli, spotkali się z wrogością miejscowej ludności. Synagoga radomska została szybko rozebrana, pozostał pomnik upamiętniający wymordowaną ludność żydowską Radomia. W przestrzeni miejskiej coraz mniej śladów wskazujących na wielokulturową przeszłość. Nic dziwnego - nie ma komu domagać się upamiętnienia żydowskiego miasta, nie ma żadnej organizacji, żadnej instytucji, która dbałaby o pamięć.

Przyglądam się wielu innym miastom w Polsce, gdzie zaznaczono w taki lub inny sposób obecność Żydów w kulturze danej społeczności. Łatwiej jest tam, gdzie istnieją materialne zabytki kultury żydowskiej - synagogi, mykwy, domy modlitwy, cmentarze. Trudniej przychodzi przypomnieć minioną historię tym miejscom, którym odjęto ich żydowski charakter, włączając je - bez podania wiedzy o przeszłości - w obieg życia społeczeństwa polskiego. W samym mieście Radomiu nie uświadczymy ani jednej tablicy pamiątkowej (oprócz tej na dawnym gimnazjum Przyjaciół Wiedzy przy ul. Kilińskiego) informującej współczesnych użytkowników o dawnych mieszkańcach. Pamięć żydowskiego społeczeństwa Radomia została skutecznie zatarta przez zaniechanie wszelkich działań upamiętniających trwale tamten czas. To, że taka była polityka komunistycznego systemu politycznego, nie ulega wątpliwości. Choć żyjemy już 25 lat w wolnej Polsce, tego aspektu lokalnej historii nie było komu upamiętnić. Należy wspomnieć tutaj nieżyjącego już Chaima Kinclera, przewodniczącego Beit Radom w Izraelu, dzięki któremu zadbano o radomski kirkut. Po odejściu z tego świata generacji radomskich Żydów nie ma komu upomnieć się o pamięć żydowskiego miasta.

Utworzone w czasie wojny radomskie getta - miejsca największej zbrodni na mieszkańcach Radomia do tej pory nie zostały zaznaczone ani w świadomości obywateli, ani w postaci tablic informacyjnych na ulicach miasta. Na dowód, że może być inaczej, nie przywołam tu Warszawy z zaznaczonymi granicami getta, ale Łódź, w przestrzeni miejskiej której pojawiły się granitowe tablice z wykutymi nazwami żydowskiego miasta czasu wojny, stacja Radegast zaś to dzisiaj muzeum Litzmannstadt. Warto też przywołać tutaj opracowany w ostatnich latach Szlak Dziedzictwa Żydowskiego w Białymstoku. Projekt ten został zrealizowany przez Fundację Uniwersytetu w Białymstoku przy wsparciu m.in. MSWiA oraz prezydenta miasta. Niedaleki Lublin zadbał o pamięć dawnych mieszkańców miasta w wieloraki sposób. Miejska placówka kultury - Brama Grodzka z jej zespołem kolekcjonerów dawnych historii wykonała potężną pracę uświadamiającą i wychowawczą w tym zakresie. Istnieją nie tylko materialne tablice pamiątkowe, ale jest przede wszystkim ciągła praca dydaktyczna i naukowa w Ośrodku Brama Grodzka i Teatrze NN. Popatrzmy na Kielce, gdzie mamy licznie upamiętnione miejsca żydowskiej historii. Nam w Radomiu bliżej jest jednak do opisanego w Wikipedii Przytyka: „W dzielnicy Piaski znajduje się cmentarz żydowski, na którym zachowało się jeszcze kilka macew - płyt nagrobnych. To jedyny ślad po licznej tutaj przed II wojną światową mniejszości żydowskiej”.

Ciśnie się na usta pytanie, dlaczego w Radomiu nie zaszła istotna zmiana w pejzażu i w świadomości mieszkańców, jeśli chodzi o pamięć przeszłości miasta? Co stoi na przeszkodzie rozwinięciu się inicjatyw w kwestii pamięci?

Przyczyn jest wiele, ale skazą genetyczną Radomia jest brak środowiska humanistycznego, skupionego wokół jakiejś instytucji, np. uniwersytetu, muzeum, ośrodka kultury. I nie zanosi się na zmianę w tej materii. Znika nikła nadzieja w postaci powołania nowego muzeum miasta, choć przedwyborcze pomruki w tej sprawie wychodziły z różnych stron. W takiej sytuacji trzeba wskazać instytucje samorządowe, jako odpowiedzialne za kształt estetyczny miejsca i świadomość lokalnej historii obywateli Radomia. Kwestia pamięci - także o historii żydowskiego miasta - powinna należeć do priorytetów sprawujących władzę w naszym grodzie. Mamy komisję kultury w radzie miejskiej, mamy Wydział Kultury Urzędu Miejskiego, mamy miejskie placówki kultury (z których tylko jedna Resursa Obywatelska stara się coś w tym zakresie zrobić, najczęściej bez zapewnionych środków budżetowych) i jako obywatele mamy prawo wymagać zajęcia się sprawą upamiętnienia kilkudziesięciu tysięcy zamordowanych mieszkańców Radomia i przywrócenia pamięci o nich. Opłakany stan pomnika przy ul. Bóżnicznej świadczy o nas samych! Brak oznaczeń dawnych miejsc związanych z życiem żydowskiej części naszego miasta jest triumfem polityki PRL w tym zakresie. Czy o to samo, co komunistom, chodzi włodarzom dzisiejszego Radomia? A może wciąż jeszcze istnieją w nas przesądy, które spowodowały, że tak jednoznacznie kojarzymy dziś słowa „Kielce” i „Przytyk”?

Zbigniew Wieczorek

Zbigniew Wieczorek - nauczyciel języka polskiego i wiedzy o kulturze w VI Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kochanowskiego w Radomiu, członek zarządu Radomskiego Towarzystwa Naukowego, pomysłodawca i realizator inicjatyw upamiętniających radomskich Żydów od 2006 roku.


Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaElmas wędliny
Reklama
ReklamaSalon Oświetleniowy Mirat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama