Marzena Wróbel minioną kampanię wyborczą oceniła, jako bardzo upolitycznioną.
– Mam wrażenie, że przez Radom przeszły dwa poważne walce partyjne. I w tej sytuacji nie było tu szans dla ruchów, komitetów obywatelskich – zauważyła posłanka. – Ja chciałam walczyć o zmianę stylu zarządzania miastem, ale... Nie uzyskałam wsparcia mieszkańców na tyle dużego, żeby wejść do drugiej tury wyborów.
Kandydatka na prezydenta Radomia podziękowała swoim wyborcom za głosy. – Mam świadomość, że moi wyborcy są wolnymi, świadomymi i mądrymi ludźmi i każdy z nich sam wybierze kandydata, na którego zagłosuje. Ja nie rekomenduję żadnego. I robię to z szacunku dla moich wyborców. Uważam, że byłoby to nieuczciwe w stosunku do nich, gdybym wskazała któregoś z nich.
Marzena Wróbel przyznała, że zarówno jeden kandydat, jak i drugi rozmawiali z nią o poparciu w drugiej turze wyborów. – Nie mogę poprzeć pana Radosława Witkowskiego, choć go szanuję. Platforma Obywatelska kojarzy mi się z podniesieniem wieku emerytalnego i gender – tłumaczyła posłanka. – Jeśli chodzi o drugiego kandydata... Zostałam wybrana do sejmu z listy Prawa i Sprawiedliwości i te ideały nadal są mi bliskie. Jednak nie zgadzam się z panem Andrzejem Kosztowniakiem w kwestii zarządzania miastem. Owszem, prosił mnie o wsparcie w drugiej turze, ale kiedy zapytałam, jakie zmiany zostaną wprowadzone w mieście, nie uzyskałam satysfakcjonującej odpowiedzi. Dlatego także Andrzeja Kosztowniaka nie mogę poprzeć.














