Zaczynanie od samego początku jest wybitnie męczące. Głównie to deprymujące, jak mam być precyzyjny. Nie ma nic bardziej odstraszającego, jak wizja, że trzeba będzie coś zacząć od początku. Szczególnie, jeżeli poświęciło się na to lata pracy.
A czasami, niektórzy zaczynają od początku, wiedząc, że robili coś całe życie i drugi raz już nie dadzą rady.
W takiej właśnie sytuacji znalazł się najsłynniejszy aktor na świecie BRAD PITT. Po rozwodzie z Angeliną Jolie, która złożyła papiery pod pretekstem znęcania się nad dziećmi, był w rozsypce. Szczególnie, że w dokumentach zapisała, że choruje na najczęstszą chorobę ludzkości - alkoholizm.
Z dziećmi widuje się rzadko, a kiedy już to robi, dba o to, żeby nikt (włącznie z nimi) nie mógł mu powiedzieć, że jest złym ojcem. Chodzi na spotkania Anonimowych Alkoholików, a do swojego problemu przyznał się również na łamach jednego z amerykańskich magazynów. Teraz jednak aktor, chce rozpocząć swoje życie na nowo. Tabula rasa i te sprawy. Jednak żeby stać się "czystą kartką papieru", PITT musi najpierw...
Usunąć swoje tatuaże.
A warto wspomnieć, że niektóre z nich, zostały wykonane przez tajskiego mnicha z jakiejś zapomnianej krypty. Miały podobno chronić posiadaczy (Angelina Jolie ma takie same) i związać ich ciała i dusze. Ja bym na miejscu Brada pojechał do tego tajskiego oszusta i żądał zwrotu pieniędzy.
I tak w gorszej sytuacji jest sama JOLIE, której tajskie wzorki zajmują... całe plecy.















