Kilka pogodnych dni sprawiło, że problem związany z wypalaniem traw znowu powraca.
Do jednego z pożarów doszło w niedzielę (8 marca) po południu przy ul. Witosa w Radomiu, gdzie istniało realne zagrożenie dla pobliskich budynków.
- Akcja gaszenia pożaru traw trwała tu blisko 3 godziny, a udział w niej brało 33 strażaków. Istniało realne ryzyko, że ogień dojdzie do pobliskich ogródków działkowych i zapalą się altany. Silny wiatr spowodował, że pożar szybko się rozprzestrzeniał. Musieliśmy zabezpieczyć pobliskie obiekty – wyjaśnił Konrad Neska, rzecznik prasowy radomskich strażaków.
Od początku roku radomscy strażacy interweniowali już ponad 120 razy. Pomimo wielu apeli i kampanii społecznych, cały czas ludzie wypalają trawy. Na wsiach tłumaczy się to użyźnianiem gleby, natomiast w mieście dla wielu osób jest to... doskonała zabawa.
Przypomnijmy, że ostatnio najbardziej tragicznym rokiem, jeśli chodzi o wypalanie traw, był 2012. Na samym Mazowszu podpaleń traw było wtedy ponad 12 tysięcy! W trakcie pożarów rannych zostało kilkanaście osób, trzy osoby zginęły - w tym jeden strażak. W 2012 r. najwięcej pożarów traw było w powiatach: radomskim – 970, szydłowieckim – 688, przysuskim – 380 i w mieście Radom – 590.














