Pan
Mirosław wynajmował swój lokal. Dzierżawca- właściciel sklepu- notorycznie nie
płacił za wynajem. -Tuż przded rozwiązaniem umowy nieznani sprawcy
zaprowadzili mnie w ustronne miejsce i kazali podpisać ugodę- wspomina Pan Mirosław. - Nie znałem tych ludzi, jeden z nich mówił z charakterystycznym wschodnim akcentem. Pokazali mi dokument i powiedzieli, że należy go podpisać. Grozili mi mówiąc, że jeżeli tego nie zrobię to mnie zabiją. Zaczęli mnie dusić. Podpisałem, bo chciałem jak najszybciej wydostać się z trudnej sytuacji. Okazało się , że podpisałem ugodę z dzierżawcą na skutek której straciłem 120 tys. złotych.
Detektyw
Krzysztof Rutkowski postanowił przedstawić przykład mediom. - Mamy tutaj do czynienia z wymuszeniem rozbójniczym. Wymuszono podpisanie umowy w ustronnym miejscu. Zrobiono to bez świadków, wobec czego Pan Mirosław nie może podważyć tej umowy. Bandyci byli bezwzględni, bo wszystko działo się 100 metrów od komisariatu.
Sprawę wymuszenia oprócz detektywa Rutkowskiego badają też policjanci z Komisariatu II w Radomiu.