Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
piątek, 5 grudnia 2025 19:37
Reklama

Czteroletni Bartek z Radomia potrzebuje pomocy

Bartuś Juszczak ma dopiero 4 lata, a już ponad 30 razy przebywał w szpitalu. Co 16 dni jego odporność spada praktycznie do zera. - Zabić może go nawet katar - twierdzą lekarze. Rodzice szukają wsparcia, aby ratować dziecko.

[gallery id=1409]

Mały Bartek z Radomia w swoim krótkim życiu przeszedł już bardzo wiele. W pierwszych miesiącach życia zdiagnozowano u niego cykliczną neutropenię – chorobę szpiku kostnego, powodującą całkowity zanik odporności.

- W Polsce lekarze znają około pięciu przypadków tej choroby. Niestety odmiana na jaką cierpi Bartuś, jest jedyna tego typu w kraju, a być może nawet na świecie. Na naszego syna nie działają dotychczasowe metody leczenia, podawane antybiotyki. Jesteśmy praktycznie bezsilni w walce o życie syna. Każda infekcja jest dla niego śmiertelnym zagrożeniem - wyjaśnia Aneta Juszczak, matka chłopca.

DRAMAT CO 16 DNI

Bartuś przeżył już trzy sepsy, ponad 30 razy był hospitalizowany w Radomiu, Warszawie, Krakowie.

- Prowadzę specjalny zeszyt, aby zauważyć cykliczność pojawiania się ataków choroby. Co około 16 dni Bartkowi całkowicie spada odporność. Wówczas nie wychodzimy z domu, musimy bardzo uważać, wszystko dezynfekować, nikt nie może nas odwiedzać. Chodzimy w maskach, bowiem najmniejsza infekcja jest dla syna bardzo groźna. Czasami udaje nam się uniknąć szpitala. Po kilku dniach, następuje czas względnego spokoju. Po kolejnych 16 dniach znowu jest to samo – mówi matka Bartka.

Chłopiec przyjmuje specjalne leki, niestety niewiele mu pomagają. Na niektóre jego organizm już się uodpornił. Prawdopodobnie jedynym ratunkiem dla dziecka będzie przeszczep szpiku.

- Bartek jest już zarejestrowany i poszukiwany jest dla niego niespokrewniony dawca. Nikt z rodziny nie może być jego dawcą. Syn może nie przeżyć przeszczepu, dlatego zanim to nastąpi, chcemy jeszcze poszukać innych sposobów – wyjaśnia matka chłopca.

MOŻE ZNAJDZIE SIĘ LEKARZ

Rodzice wysłali już historię choroby syna do zagranicznych szpitali.

- Nagłaśniając sprawę liczymy, że być może znajdzie się lekarz, który skontaktuje się z placówkami za granicą i potwierdzi, że przeszczep jest jedynym rozwiązaniem. Jako matka chcę mieć tę pewność, zanim podejmę tak ryzykowną decyzję – powiedziała Aneta Juszczak. - Lekarze w Polsce twierdzą jednak, że przeszczep musi nastąpić wkrótce, zanim, jak mówią, "katar go zabije” - dodaje zrozpaczona matka.

Rodzina i przyjaciele Bartka nagłaśniają sprawę i zbierają pieniądze na leczenie chłopca. Mama chłopca zrezygnowała z pracy, aby opiekować się synem. Oszczędności rodziny już się skończyły. Dojazdy do szpitali, leki dla chłopca to wydatki przekraczające możliwości finansowe rodziny.

W pomoc Bartusiowi angażuje się coraz więcej osób, którym rodzina jest bardzo wdzięczna i pragnie podziękować. Kolportażem ulotek i plakatów zajmuje się nawet sześcioletnia siostra chłopca Gabrysia.

Dokładną historię Bartka oraz jego codzienną walkę z chorobą można śledzić za pośrednictwem fanpage na Facebooku – TUTAJ. Dziecko jest również pod opieką Fundacji Przeciwko Leukemii.

Osoby chcące wesprzeć walkę o życie i zdrowie dziecka mogą wpłacać datki lub przekazać 1proc. podatku na konto fundacji.

FUNDACJA PRZECIWKO LEUKEMII

KRS 0000151978

cel szczegółowy „Bartosz Juszczak”


Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaElmas wędliny
Reklama
ReklamaSalon Oświetleniowy Mirat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama