
Zbigniew Wodecki, krakowski piosenkarz, instrumentalista, aktor i prezenter telewizyjny, jednak przede wszystkim kompozytor, znany z tak nieśmiertelnych kawałków jak „Chałupy Welcome to”, „Z tobą chcę oglądać świat”, czy polskich wersji utworów z filmów animowanych Pszczółka Maja oraz Rudolf czerwononosy renifer, porwał się na dość niecodzienne stwierdzenie (może wyznanie?) na łamach Super Expressu.
„Ja nie narkotyzowałem się zawodowo nigdy, ale raz spróbowałem dobrej kokainy. Myślałem, że coś wielkiego się stanie, nic się nie stało. Czułem się dobrze.”
Może to kwestia skończonych przez niego w tym roku 65 lat, a może właśnie narkotycznego good tripu, ale celebryta jest za legalizacją miękkich narkotyków. Szczególnie marihuany.
„Sam paliłem kiedyś i nie palę tylko dlatego, że strasznie suszy. Jestem za zalegalizowaniem marihuany. Jestem przekonany, że jest mniej szkodliwa w tych ilościach, w których sobie popalą, od papierosów, które są teraz nie do palenia. Ja niestety palę. Poza tym ja mieszkam w Krakowie, tu każdy wdech marihuany jest zdrowszy niż wdech bez niczego. Uważam, że wszystko dla ludzi, każdy może spróbować, jak się chce sam truć... Niech państwo raczej zwraca uwagę na lumpów, którzy piją denaturat, zamiast zajmować się marihuaną.”
To zaskakująco… zdrowe, podejście do życia.















