W normalnych okolicznościach można by z pełnym przekonaniem powiedzieć, że zdecydowanym i bezsprzecznym faworytem piątkowego pojedynku jest Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Zespół ten to przecież obecny wicemistrz Polski, ale też ekipa, która trzy razy z rzędu wygrywała ostatnio rozgrywki Ligi Mistrzów. A Czarni są "czerwoną latarnią" PlusLigi i w ostatnich sezonach niemal szorują po dnie tabeli. W obecnych rozgrywkach radomianie zdobyli zaledwie dziewięć punktów w 21 meczach PlusLigi i do bezpiecznego miejsca, dającego utrzymanie tracą już osiem "oczek".
Bieżąca sytuacja ZAKSY jest również bardzo kiepska. Od tygodni w kędzierzyńskim zespole nie brakuje urazów i kontuzji, a z gry ze względu na problemy zdrowotne wykluczani są kolejni zawodnicy. To wszystko powoduje, że ZAKSA jest dopiero na dziesiątym miejscu w tabeli, które nie daje nawet awansu do fazy play-off.
Mając na uwadze powyższe okoliczności oraz fakt, że kędzierzynianie w poprzedniej kolejce przegrali z będącym na dole stawki GKS-em Katowice aż 0:3 (w tym w jednym z setów 10:25!), można powiedzieć, że Enea Czarni wcale nie są bez szans w starciu z utytułowanym rywalem. Radomianie muszą jednak wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, aby przywieźć do Radomia jakieś punkty.
- Przede wszystkim my musimy teraz patrzeć na siebie. Jak zapunktujemy, to dopiero wtedy będziemy mogli patrzeć na inne drużyny - mówi Michał Ostrowski, środkowy Enei Czarnych Radom.
Początek meczu Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Enea Czarni Radom w piątek, 16 lutego o godz. 20.30.















Napisz komentarz
Komentarze