Na wystawie znajdziemy fotografie kolodionowe wykonane przez Rafała Biernickiego. Są tam prace, które powstały w czasie podróży. Całość rozpoczyna Sandomierz, czyli rodzinne miasto artysty, a następnie przenosimy się do Włoch, Portugalii, Szkocji, Hiszpanii i Francji.
Wystawę fotografii można oglądać w kurniku dworskim z Konar, co tworzy dodatkowy klimat.
- Zależało nam na tym, żeby światło padało na fotografie pod odpowiednim kątem. Kiedy zmieniamy punkt widzenia, to one świecą inaczej. Są tu też uwiecznione miejsca, które były źródłem inspiracji wielu europejskich artystów, m.in. most w Arles, który malował van Gogh - mówi Sebastian Klochowicz, kurator wystawy.
Rafał Biernicki przez dwa i pół miesiąca podróżował po Europie i mieszkał w kamperze, który jednocześnie stanowił jego pracownię. Metoda kolodionowa wymaga dużych umiejętności i nakładu czasu.
- Ta metoda jest bardzo trudna. Artysta oblewa płytę, uczula ją azotanem srebra i od tego momentu ma 20 minut na naświetlenie blachy, wywołanie i utrwalenie. Jeśli emulsja zastygnie, to traci swoje światłoczułe właściwości - tłumaczy Sebastian Klochowicz.
Z każdą fotografią wiąże się pewna historia z podróży. Jedna z ciekawszych przytrafiła się autorowi podczas wyprawy do Szkocji.
- Jak ją naświetliłem i zobaczyłem maziaje, to wyrzuciłem płytę w kałużę. Ona leżała tam przez 12 godzin. Nie wiem dlaczego, ale wyciągnąłem ją, obmyłem, zacząłem się jej przyglądać i powiedziałem "dobra, pozwolę ci żyć". Po kilku latach oblałem ją werniksem i tak została - tłumaczy Rafał Biernicki.
Dodatkową atrakcją dla uczestników wernisażu był pokaz wykonywania fotografii kolodionowej. Artysta uwiecznił na płytce wszystkich zgromadzonych.
Wystawę będzie można oglądać do 25 czerwca.















Napisz komentarz
Komentarze