Przypomnijmy: jedyną ofertę w przetargu na energię elektryczną złożyła firma ENEA. Władze miejskie zaskoczyła skala podwyżki ceny - do tej pory za jedną kilowatogodzinę miasto płaciło 34 grosze, w nowej ofercie to koszt 2 zł i 61 gr. Oznacza to, że cena wzrosłaby z 21 mln 407 tys. zł na 188 mln 670 tys. zł.
- To była niemoralna propozycja, na którą nie mogliśmy się zgodzić. Gdybyśmy podpisali tę umowę to mielibyśmy bardzo duże problemy z bieżącą działalnością. Stąd też decyzja o unieważnieniu przetargu - tłumaczy Radosław Witkowski, prezydent Radomia.
Co dalej? - Poczekamy na decyzje polskiego rządu, który podjął działania w tej sprawie - dodaje prezydent miasta. Chodzi o propozycję Jacka Sasina, wicepremiera i ministra aktywów państwowych, wedle której za jedną megawatogodzinę odbiorcy wrażliwi i samorządy terytorialne miałyby zapłacić 618,24 zł.
- W skali roku, w porównaniu do ostatniej oferty, to mniej o ok. 60 mln zł. Jeśli umowa miałaby zostać zawarta na dwa lata to w sumie oszczędność wyniesie ok. 120 mln zł. Doliczając do tego VAT, kwoty będą jeszcze wyższe - informuje Michał Michalski, sekretarz miasta.
Mateusz Tyczyński, wiceprezydent Radomia odniósł się na koniec do słów radnych Prawa i Sprawiedliwości, którzy w piątek na konferencji prasowej stwierdzili, że wizyta Donalda Tuska w naszym mieście była uprawianiem polityki i nie przyniosła żadnych rozwiązań. - Ostatnie działania rządu pokazują, że jednak nie było to robienie polityki, a przede wszystkim było to wywarcie presji na rządzących i przede wszystkim nagłośnienie tego problemu. Jak widać, mieliśmy rację i opłacało się - dodaje Tyczyński.
















Napisz komentarz
Komentarze