ROSA Radom w dalszym ciągu musiała sobie radzić bez kontuzjowanych Filipa Zegzuły i Artura Mielczarka. A z mocno ograniczoną polską rotacją trener Robert Witka nie mógł postawić się utytułowanemu rywalowi.
Spotkanie ze Stelmetem od początku przebiegało pod dyktando gospodarzy. Zielonogórzanie już po pierwszej kwarcie prowadzili różnicą siedmiu punktów (22:15). Przed przerwą jeszcze powiększyli różnicę punktową i po pierwszej połowie mili 16 "oczek" zaliczki.
W trzeciej kwarcie ROSA postawiła się faworyzowanym rywalom. Nasza drużyna poszła ze Stelmetem na wymianę ciosów, ale mimo ambitnej walki i w tej kwarcie minimalnie lepsi okazali się gospodarze, którzy tę część meczu wygrali 29:27. W ostatnich minutach radomianie już opadli z sił, a Stelmet dokończył dzieła zniszczenia. Ostatecznie gospodarze wygrali ten mecz 99:71.
W szeregach ROSY najskuteczniejszy okazał się duet Obbie Trotter – Carl Lindbom. Obaj zapisali na swoich kontach po 18 punktów. A co ciekawe w składzie Stelmetu słabo wypadły były zawodnik „Smoków” Michał Sokołowski, który zdobył tylko dwa "oczka".
Mimo porażki ROSA awansowała na 11. miejsce w tabeli Energa Basket Ligi. Kolejne spotkanie „Smoki” rozegrają w sobotę, 3 stycznia o godz. 19. Tego dnia radomianie we własnej hali zmierzą się z GTK Gliwice.
Stelmet Zielona Góra – ROSA Radom 99:71 (22:15, 26:17, 29:27, 22:12)
Stelmet: Planinić 18, Sakić 17, Hrycaniuk 14, Starks 13, Zamojski 11, Mokros 9, DeVoe 7, Traczyk 4, Matczak 4, Sokołowski 2, Koszarek 0, Mąkowski 0
ROSA: Trotter 18, Lindbom 18, Neal 12, Parzeński 10, Wątroba 6, Piechowicz 5, Wall 2, Tyszka 0, Ziółko 0, Szczypiński 0















Napisz komentarz
Komentarze