Rządowa nowelizacja została uchwalona przez posłów w trybie pilnym. Ma ona pozwolić szkołom na lepsze przygotowanie się na przyjecie maluszków. Za było 288 posłów, 1był przeciw, 143 posłów wstrzymało się od głosu. Ustawa trafi teraz do prac w Senacie.
W związku z tym istnieje ryzyko, że w szkołach będzie bardzo tłoczno, a to wszystko za sprawą przesunięcia reformy obniżenia wieku szkolnego na 2014 r.
MEN, rozpoczynając w 2009 r. reformę obniżenia wieku szkolnego z siedmiu do sześciu lat argumentował, że to najlepszy moment na zmianę, bo do szkół przez kolejne trzy lata będą szły sześciolatki z niżu demograficznego. Rok 2012 miał być tym, w którym już wszystkie maluchy obowiązkowo pójdą do szkół. W pierwszych klasach miałoby rozpocząć naukę razem ponad 660 tys. sześcio- i siedmiolatków, co już budziło poważne obawy rodziców, nauczycieli, jak również samorządów.
Jednak przez trzy lata wprowadzania reformy, niewielu rodziców zdecydowało się na posłanie dzieci do szkół. Większość sześciolatków pozostawała w przedszkolach. MEN ogłosił więc, że chce przesunąć obowiązkowe posłanie sześciolatków na 2014 r., by dać czas gminom na 
Jak się okazało, nie jest to do końca trafiony pomysł, bo jak wynika z danych statystycznych, w 2014 r. do pierwszej klasy pójdzie 414 tys. dzieci urodzonych w 2008 r. - będzie to pierwszy od dziesięciu lat tak liczny rocznik. MEN ma nadzieję, że tłoku w 2014 r. nie będzie, jeśli tak jak dotąd będzie rosła liczba rodziców decydujących o zapisaniu sześciolatków do pierwszej klasy.
Jak twierdzą specjaliści, nie można zakładać, że tak będzie, bowiem jest to indywidualna decyzja rodziców, którzy bardzo niechętnie posyłają maluchy tak wcześnie do szkoły. Dlatego w 2014 r. może się okazać, że w szkołach będzie bardzo tłocznie.













