Zacięty i wyrównany mecz obejrzeli kibice zgromadzeni na stadionie miejskim w Puławach. Tym bardziej szkoda, że nie udało wywalczyć się w nim choćby punktu. Radomianie od początku starali narzucić swój styl gry rywalowi, który skupił się głównie na kontratakach. W pierwszych minutach spotkania „Zieloni” mieli jednak sporo szczęścia. Sędzia nie zauważył bowiem ewidentnego zagrania ręką w polu karnym jednego z naszych piłkarzy, który zatrzymał lecącą w kierunku bramki piłkę po lobie Dawida Pożaka. Radomiak częściej był przy piłce, ale groźniejsze okazje tworzyli piłkarze Wisły. W dziewiętnastej minucie gry we własnej szesnastce szarżującego Roberta Hirsza zatrzymał defensor „Zielonych”. Podopieczni Jerzego Cyraka nie rezygnowali z walki i odpowiadali atakami, które jednak najczęściej kończyły się jedynie wywalczeniem rzutu rożnego. Niecelny strzał głową Hirsza i ofiarna interwencja Martina Klabnika, który dobrze się ustawił i zablokował uderzenie jednego z piłkarzy „Dumy Powiśla” napędziły strachu fanom radomskiego zespołu. Podobnie było w trzydziestej trzeciej minucie meczu, kiedy po podaniu ze skrzydła w pole karne obrońcy Radomiaka w ostatniej chwili wybili futbolówkę z wlasnej szesnastki, oddalając zagrożenie.
Na równie niebezpieczne okazje dla radomian trzeba było długo poczekać. Blisko strzelenia gola dwukrotnie był Leandro, który najpierw wykorzystał nieporozumienie obrońców i oddał kąśliwy, lecz minimalnie niecelny strzał z powietrza, a w końcówce pierwszej połowy jego strzał głową obronił Madejski, popisując się przy tym efektowną paradą. Gospodarze przed przerwą odpowiedzieli jeszcze mocnym uderzeniem z dystansu. Refleksem po tym strzale wykazał się jednak Hubert Gostomski.
Po zmianie stron szybkie tempo gry z pierwszej połowy spotkania nieco spadło. Na pierwszą groźną sytuację czekaliśmy blisko piętnaście minut. Wówczas ponownie popisał się Sebastian Madejski, którego śmiało można uznać za bohatera „Dumy Powiśla”. W 59. minucie meczu ponownie zatrzymał Leandro, tym razem w sytuacji sam na sam. Przez dłuższy czas znacznie lepiej prezentowali się goście, którzy zepchnęli Wisłę do głębokiej defensywy. Puławianie stracili impet, na co zareagował Bohdan Bławacki, dokonując trzech szybkich zmian. Jak się później okazało, szkoleniowiec puławian trafił w dziesiątkę. Zanim to się stało, kolejne szanse na zdobycie gola miał Radomiak. Dobrym strzałem z dystansu popisał się Peter Mazan, a chwilę później z ostrego kąta uderzał Brągiel, który trafił w poprzeczkę. Kiedy wszystko wskazywało na to, że mecz „Zielonych” w Puławach po raz czwarty zakończy się remisem, Wisła ruszyła do ataku. Kolejne akcje gospodarzy odbijały się od naszej defensywy, którą w końcu przełamał Alen Ploj. Wprowadzony z ławki Ploj na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry skierował piłkę do bramki z bliskiej odległości, wykorzystując dobre podanie Jakuba Smektały. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. Porażka mocno komplikuje sytuację Radomiaka w tabeli. Nasz zespół spadł na czwarte miejsce, dając się wyprzedzić ŁKS-owi. Zwycięstwa odniosły również GKS Jastrzębie i Warta Poznań, które zyskały przewagę nad radomskim klubem. Za tydzień kolejne spotkanie „Zielonych” przed własną publicznością. Tym razem do Radomia przyjadą piłkarze GKS-u Bełchatów.
Najlepsze wiadomości video z Radomia znajdziesz na naszym kanale na YouTube - TUTAJ.















Napisz komentarz
Komentarze