Pojechaliśmy zatem sprawdzić naocznie czy maszyna faktycznie znajduje się na płycie postojowej radomskiego portu. Mimo późnej godziny, płytę zastaliśmy pustą. Podejrzewając, że lotnisko może szykować jakąś niespodziankę na piątkową konferencję, na której ma zostać ogłoszona nowa siatka połączeń skontaktowaliśmy się z rzecznikiem prasowym Portu Lotniczego Radom. - To jakaś plotka, gdyby taki samolot wylądował coś bym o tym wiedział – powiedział Kajetan Orzeł.
Według okolicznych mieszkańców w godzinie gdy miał przylecieć samolot coś na lotnisku lądowało, ale nie byli w stanie określić czy był to samolot LOT-u, czy też maszyna wojskowa. Od rana wznowiliśmy poszukiwania. Mieliśmy sprawdzić czy samolot nie znajduje się w innych częściach lotniska lub czy nie został zaparkowany w jednym z wojskowych hangarów. Jednak zanim dojechaliśmy na lotnisko zaginiony samolot został już odnaleziony.















