O sprawie jako pierwszy poinformował radny Mieczysław Kaim. Natychmiast został zwołany sztab kryzysowy w Jedlni-Letnisku.
- Mamy do czynienia z sabotażem. Został przecięty bardzo gruby, główny łańcuch, który reguluje śluzę. W związku z tym klapa opadła, woda przelewa się do małego zbiornika i dalej do rzeki - mówi burmistrz Piotr Leśnowolski.
Naprawienie uszkodzonej śluzy to dodatkowe koszty dla miasta.
- Musieliśmy błyskawicznie zakupić specjalnie cięte drewno w tartaku, zaangażować strażaków. Później trzeba będzie naprawić łańcuch - tłumaczy burmistrz.
Poziom wody w zbiorniku górnym opadł o około pół metra.
- To jest również katastrofa ekologiczna, bo mamy ryby i inne zwierzęta żyjące w wodzie. Sytuacja jest dosyć poważna - dodaje burmistrz.
Na szczęście nie ma ryzyka zalania prywatnych posesji.






















Napisz komentarz
Komentarze