Jak podaje Super Express mężczyzna zeznał, że do wypadku nie doszło w trakcie cofania, jak wcześniej zakładano z zeznań pierwszych świadków. - Po przepakowaniu przedmiotów z samochodu pary młodej do samochodu dziadka, wykonywał manewr przeparkowania pojazdu i to był manewr, który polegał na jechaniu do przodu po łuku w prawo. Zatrzymał się po kilku metrach i dopiero wtedy zobaczył leżącego wnuczka na parkingu - poinformował SE Janusz Kaczmarek, szef Prokuratury Rejonowej Radom-Zachód.
Śledczy wykonają teraz eksperyment procesowy i sprawdzą, czy mężczyzna faktycznie mógł nie widzieć dziecka. - Mógł nie widzieć chłopca. W swoich zeznaniach wskazuje, że chłopiec w tym czasie bawił się przed kościelnymi schodami. Wbiegał i zbiegał po schodach. Podejrzenie jest takie, że być może przestraszył się, że dziadek odjeżdża, podbiegł mu z lewej strony, ale od tylnej części pojazdu - powiedział SE.
Śledztwo prowadzone jest w sprawie nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym.















Napisz komentarz
Komentarze