Szczypiorniści radomskiego Uniwersytetu po raz ostatni o punkty zagrali 20 marca, kiedy to sensacyjnie pokonali lidera 1. ligi KPR Legionowo. W tamtym spotkaniu doskonale spisywał się cały zespół, a duże słowa uznania należały się m.in., Mikołajowi Baranowi. Golkiper w sobie tylko znany sposób – skutecznymi obronami – powstrzymywał rywali. Niestety Baran w trakcie pojedynku doznał poważnie wyglądającej kontuzji i musiał opuścić parkiet.
- Mikołaj Baran miał wtedy uraz. Diagnoza okazała się fatalna, bo zerwał więzadła krzyżowe. Niestety brak możliwości trenowania w hali UTH, mogło być tego przyczyną. Wiadomo, że wszyscy z nas bardzo chcieli, jak najlepiej wypaść w tym pojedynku z liderem. Jednak to, że głowa chciała, nie oznacza, że za tym pójdzie dyspozycja fizyczna – przyznał Mariusz Grela, trener Uniwersytetu.
Jak się okazuje radomianie wciąż nie mają zgody na trenowania w hali uczelni, którą w nazwie klubu reprezentują... Pomimo przerwy w rozgrywkach zawodnicy beniaminka tylko raz w tygodniu mieli możliwość ćwiczenia, do tego w hali PSP nr 33 w Radomiu. To jednak nie to samo. Nie dość, że gabaryty hali są inne, to jeszcze zespół nie mógł używać kleju.
W sobotę o godz. 18 Uniwersytet zagra z AZS-em. Z drużyną ze stolicy w pierwszej rundzie akademicy pokusili się o niespodziankę i pokonali rywala.
- Wiem, że reprezentant Polski Witalij Titow ma problemy i nie wiadomo, czy będzie grał. AZS, to ogólnie bardzo dobra drużyna. W bramce są bardzo doświadczeni bramkarze: Krzysztof Lipka i Piotr Nerw. Akademicy dysponują także dość dobrą obroną. Trzeba wyjść i grać – podsumował Grela.
Początek pojedynku pomiędzy Uniwersytetem, a AZS-em UW w sobotę o godz. 18.00.















Napisz komentarz
Komentarze