Co z tą murawą przy Narutowicza po 95. PZLA Mistrzostwach Polski? Uzupełnianiem ubytków zajmie się zewnętrzna firma

Wiele osób obawiało się o stan murawy na lekkoatletyczno-piłkarskim obiekcie przy ulicy Narutowicza 9. To wszystko za sprawą konkurencji technicznych, takich jak rzut młotem, dyskiem, pchnięcie kulą czy rzut oszczepem. Szczególnie wśród kibiców drużyn piłkarskich grających na co dzień na boisku przy Narutowicza powstały obawy, że po wielu rzutach murawa będzie w fatalnym stanie po zakończeniu wspomnianej rywalizacji. Uspokajamy. Organizatorzy mistrzostw Polski zadbali o to, aby trawa była w jak najlepszej formie już na sobotni (31 sierpnia) mecz Radomiaka Radom z Sandecją Nowy Sącz. Regeneracją murawy zajmie się wynajęta firma zewnętrzna.

- Zdecydowanie możemy uspokoić kibiców. Oczywiście o to zadbaliśmy. Jest podpisana umowa z profesjonalną firmą, która dzień po zakończeniu zawodów na przygotowane wcześniej, zmoczone boisko wchodzi i uzupełnia te najbardziej zniszczone fragmenty, regeneruje murawę. To jest standard dziś na całym świecie. Ta murawa będzie naprawdę nadawała się do grania. Także trzymamy kciuki za piłkarzy, którzy wrócą tutaj już za tydzień, oby były trzy punkty i oby murawa w tym nie przeszkadzała - wyjaśnił Mateusz Tyczyński, dyrektor 95. PZLA Mistrzostw Polski. 

Na dwa z trzech dni rywalizacji bilety na trybuny zostały całkowicie wyprzedane. Trzydniowe zmagania łącznie oglądało około dziewięciu tysięcy widzów. Na każdy dzień organizatorzy udostępniali pulę ponad trzech tysięcy wejściówek. 

- Dwa razy komplet na trybunach i za to zebraliśmy gratulacje choćby od przedstawicieli Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. To zainteresowanie było bardzo duże. Trybuny wypełnione. Oczywiście ludzie wchodzili i wychodzili, bo to nie był mecz piłkarski, który trwa 90 minut, a jest to kilka godzin zmagań. Każdego interesuje inna dyscyplina i ludzie się wymieniali - wyjaśnił Mateusz Tyczyński.

Mimo komunikatów organizatorów o wyprzedanych wszystkich biletach, pojawiło się w internetowych komentarzach dużo głosów niezadowolenia z frekwencji i niedowierzania, że komplet wejściówek został wyprzedany.

- To wynika tylko z nieznajomości specyfiki dyscypliny. Zawody lekkoatletyczne tak właśnie wyglądają. Ludzie gromadzą się na kilka najbardziej popularnych konkurencji, a w pozostałym czasie jest rotacja widzów. Mogę zapewnić, że na dwa dni sprzedaliśmy komplet biletów, a nawet lekki nadkomplet po to, aby kibice mogli oglądać zmagania gwiazd - dodał dyrektor imprezy.