Jest to jedyny w swoim rodzaju rajd, w którym zawodnicy i ich auta terenowe biorą udział w sześciogodzinnym maratonie, po drodze pokonując przeprawowe odcinki specjalne. - To bardzo szybki, dynamiczny rajd. Liczy się ilość odcinków specjalnych zrobiona w limicie czasu. Kto jest szybszy, ten wygrywa - mówi kierowca Jacek Frejtag. - To wyjątkowa formuła, bo zwykle w rajdach terenowych zdobywa się pieczątki rozlokowane na trasie i nie ma aż takiego współzawodnictwa i presji czasu.
W rajdzie H6 czuje się oddech konkurencji na plecach. Szybka jazda po trudnym terenie to test dla wytrzymałości samochodów, ale też kierowców. Zdarzają się awarie, wypadki i trudne momenty. Większość ekip ma ze sobą mechaników i zapas części zamiennych. - Jest adrenalina, jest ciśnienie. Jeździ się przez bagna, stromizny. Samochód może dachować. H6 to najbardziej destrukcyjny dla samochodu rajd - mówi Jacek Frejtag. - Każda minuta jest cenna. Niezawodny musi być i kierowca i auto. Jeśli straci się choć chwilę, trafi się awaria, to już może kosztować zwycięstwo.
Radomianie jechali w klasie Challenge (auta z seryjnym nadwoziem, niewielkimi modyfikacjami zawieszenia i jedną wyciągarką elektryczną). - Dla mnie to wielka radość, bo rajd jest prestiżowy. Bierze w nim udział dużo mocnych ekip. Na pewno jest to dla mnie największe, jak do tej pory, osiągnięcie w off-roadzie - mówi Marcin Góra, pilot.
Rola pilota w rajdach terenowych jest bardzo wymagająca i specyficzna. Większość rajdu spędza na zewnątrz, jest dodatkową parą oczu i rąk dla kierowcy. Sprawdza i wskazuje mu najlepszą trasę. To pilot wskakuje w błoto, sprawdza głębokość wody, mocuje liny od wyciągarki. - Im jest ciężej, tym lepiej się to wspomina. Lubię się wybiegać w ciężkich warunkach - mówi Marcin Góra.
Jacek Frejtag rozpoczął swoją przygodę z off-roadem w 2012 r., wtedy kupił "Jimniego", z którym od tego czasu bierze udział w wielu rajdach na terenie całej Polski. - Off-road to czysta adrenalina. Można się wyżyć, odstresować i robić samochodem to, czego nie robi się na co dzień - mówi Frejtag. - Nikt nie wie, jak fajna jest jazda w terenie, dopóki nie spróbuje. To uzależnia. Kiedy zawiedzie samochód, wracasz po rajdzie z postanowieniem, że nigdy więcej. A po dwóch dniach już planujesz następny.
W 2017 r. odbyły się trzy rundy Przeprawowych Mistrzostw Penrite H6: pierwsza 18 marca w Łazach, w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, druga dwudniowa 7 i 8 lipca w Brzegu, a trzecia 9 września w Dzikowcu.
Sukces odniosła też inna załoga z Radomia. Kierowca Łukasz Rozwadowski i pilot Norbert Lipczyński zajęli trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu Poland Trophy w klasie No limit.
Napisz komentarz
Komentarze