Na szczęście nikomu nic się nie stało, wszyscy domownicy zdołali uciec na zewnątrz budynków przed przybyciem strażaków.
Pierwsze wozy gaśnicze pojawiły się na miejscu zdarzenia kilka minut od zgłoszenia. Pożar był już bardzo mocno zaawansowany, dwa drewniaki stały całe w płomieniach, ogień przedostał się też na drewniane poddasze sąsiedniego, murowanego domu.
- W akcji brało udział ponad 30 strażaków. Pomagały również jednostki ochotnicze z okolicznych miejscowości. W przypadku pożarów drewnianych budynków ogień dynamicznie się rozprzestrzenia. W tej sytuacji domy były zlokalizowane bardzo blisko siebie - mówi Łukasz Szymański, rzecznik prasowy radomskich strażaków.




Na miejscu nadal pracują ratownicy. Policja zamknęła dla ruchu odcinek ulicy Białej. Dogaszane są zgliszcza drewnianych domów i poddasze murowanego budynku. - Nasze działania na pewno potrwają jeszcze przez kilka godzin. Musimy dokładnie wszystko dogasić i rozebrać konstrukcje grożące zawaleniem - informuje Łukasz Szymański.
Na razie nie jest znana przyczyna pojawienia się ognia. Będą to ustalać strażacy i policjanci zabezpieczający miejsce akcji. Wiadomo jedynie, że płomienie najpierw objęły drewniany budynek, a następnie przedostały się na dwa sąsiednie.
W momencie, gdy wybuchł pożar na Glinicach, radomscy strażacy byli w rozjazdach. - W tym czasie walczyliśmy z kilkoma dużymi pożarami nieużytków i lasów, gdzie zagrożone były pobliskie zabudowania. Koledzy ochotnicy z okolicznych miejscowości pomagali nam na ulicy Białej i zabezpieczali miasto na wypadek kolejnych zdarzeń. Było naprawdę bardzo gorąco - ocenia dzisiejsze popołudnie Łukasz Szymański.














