Przypomnijmy, że w kwietniu zeszłego roku przyjęta została ustawa, która nakazywała organizacjom pozarządowym i organizacjom pożytku publicznego prowadzącym działalność leczniczą, przekształcić się w podmiot działalności gospodarczej.
Dla wielu placówek, w tym hospicjów oznaczałoby to utratę głównego źródła utrzymania, jakim są wszelkiego rodzaju darowizny. Na takie organizacje nie można byłoby już odprowadzić 1 procenta odliczanego od podatku. Zgodnie z ustawą organizacje pozarządowe nie mogłyby również przeprowadzać zbiórek pieniędzy i akcji pomocowych, a także korzystać z pracy wolontariuszy.
W wielu polskich hospicjach pojawiły się obawy o to co będzie dalej. Niepokój zrodził się również w sercach wolontariuszy z Hospicjum Królowej Apostołów w Radomiu.
Jak mówił założyciel radomskiego hospicjum ksiądz Marek Kujawski: - Tak zwany 1 proc. jest jakąś cząstką wsparcia, powiedzmy, że zaspokaja ok. 20 proc. naszych potrzeb.
Nadzieja na horyzoncie
Już 2 marca pojawiła się nadzieja. Forum Hospicjów Polskich otrzymało odpowiedź od Ministerstwa Zdrowia, z której wynika, że „podjęte zostały prace nad nowelizacją ustawy i że obecnie analizowane są zgłaszane w tej sprawie wystąpienia w celu wypracowania stosownych regulacji prawnych”.
Mogą odetchnąć?
We wtorek 8 maja odbyło się spotkanie Rady Ministrów, podczas którego przyjęto założenia do projektu nowelizacji ustawy o działalności leczniczej. Wynika z tego, że organizacje pożytku publicznego, w tym także hospicja, nie będą traktowane jak przedsiębiorcy i nie muszą rejestrować się jako podmioty prowadzący działalność gospodarcza.
Czy Hospicjum Królowej Apostołów w Radomiu może zatem odetchnąć z ulgą?
- Jako organizacja pożytku publicznego będziemy mogli zbierać 1 procent. Dodatkowo wciąż będą mogli u nas pracować wolontariusze. Jest to uratowanie służenia i dawania pomocy i dobroczynności, bo inaczej to wszystko byłoby zniszczone - tłumaczył ksiądz Marek Kujawski. - Jednak dla nas te zmiany niewiele w sumie dają, bo od 1 stycznia fundusz nas wyrzucił za burtę po 6 latach współpracy. Nie ma środków na to, aby opiekować się mnóstwem umierających ludzi. Mamy teraz problem, żeby tankować karetki i jeździć do chorych. A tych z kolei jest coraz więcej. Musimy stawać na głowie, żeby utrzymać działalność.