
Zapis relacji live - TUTAJ
Mecz toczył się w niesprzyjających warunkach atmosferycznych, bowiem przez większość spotkania padał rzęsisty deszcz. Rozpoczęło się jednak kapitalnie dla gospodarzy. Lewym skrzydłem pognał Jakub Cieciura i dograł po ziemi wzdłuż linii do nabiegającego Marcina Orłowskiego i temu nie pozostało nic innego jak tylko wpakować piłkę do siatki. Radomiak prowadził więc od 4 minuty 1:0. Niespełna kwadrans później było już 2:0. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Krystian Puton a bramkę głową strzelił Bartosz Jaroch. Na odpowiedź przyjezdnych nie trzeba było długo czekać. Motor (a konkretnie Maciej Tataj) zdobył bramkę kontaktową, po akcji bliźniaczo podobnej do tej, po której minutę wcześniej trafił Jaroch.
Zobacz galerię zdjęć z meczu




Początek drugiej połowy to sporo niedokładności w grze obu zespołów, a wpływ na to miała na pewno grząska i nasiąknięta wodą murawa. W 68 minucie jednak Konrad Wrzesiński przyjął piłkę w polu karnym, obrócił się i oddał strzał na bramkę pokonując Michała Kulę. Na odpowiedź miejscowych podobnie jak w pierwszej połowie, nie trzeba było długo czekać. Trzy minuty później rzut wolny z 20 metrów wykonywał Łukasz Białożyt. Pomocnik Radomiaka uderzył w taki sposób, że Przemysław Frąckowiak musiał po raz czwarty tego dnia wyciągać piłkę z siatki. Pięć minut przed końcem w doskonałej sytuacji sam na sam z bramkarzem Motoru znalazł się Dariusz Brągiel, ale oddał strzał wprost w wychodzącego Frąckowiaka i mecz zakończył się wygraną Zielonych 4:2.
Radomiak Radom - Motor Lublin 4:2 (3:1)
Bramki: Orłowski 4', 33', Jaroch 18', Białożyt 71' - Tataj 10', Wrzesiński 68'
Radomiak: Kula - Jaroch, Markowski, Świdzikowski, Cieciura, Puton (Wolski 90'), Białożyt, Orzechowski, Brągiel, Filipek (Masiuda 81'), Orłowski (Stanisławski 89')
Motor: Frąckowiak - Falisiewicz, Karwan, Komor, Pawłowicz, Jaroń (Gąsiorowski 46'), Lewiński, Stanaitis (Koziara 40'), Wrzesiński, Tataj, Mihalevskyy (Wolski 76')
POWIEDZIELI PO MECZU
Robert Kasperczyk (trener Motoru Lublin): Gratuluje zasłużonego zwycięstwa Radomiakowi. Momentami nie mieliśmy atutów aby pokonać rywali. Widać było, że brakowało nam kilku zawodników, z których niestety nie mogłem dzisiaj skorzystać. Nie można myśleć o wygraniu meczu jeśli popełnia się dziecinny błąd w czwartej minucie i szybko traci gola. Nie wszyscy dźwignęli chyba ciężar gatunkowy tego meczu. Oczekiwałem większego zaangażowania i lepszej koncentracji od niektórych zawodników, biorąc pod uwagę fakt, że przy ewentualnym zwycięstwie dzisiaj można by było jeszcze namieszać w tej lidze.
Marcin Jałocha (trener Radomiaka Radom): Na pewno cieszy zwycięstwo i przede wszystkim nasza dobra gra. Od pierwszej minuty było widać, że zespół dąży do wygranej. Wczoraj popołudniu mieliśmy trening i widzieliśmy jak kibice stoją w kolejkach i kupują bilety na to spotkanie. Powiedzieliśmy sobie, że ten mecz musimy wygrać. Zresztą tak jak każdy poprzedni jak i następny, który będziemy grać, ale ten w szczególności. Można powiedzieć, takie małe derby pomiędzy Radomiem a Lublinem i to mój zespół dzisiaj był lepszy i z tego się cieszę. Mam nadzieję, że po małym maratonie, kiedy w ciągu tygodnia rozegraliśmy trzy mecze, teraz przyjdzie czas na regenerację i w następnych spotkaniach też pokażemy, że potrafimy grać w piłkę, nie tylko u siebie, ale też na wyjazdach. Duże słowa uznania dla moich zawodników, bo przez 90 minut harowali na boisku. W końcu strzeliliśmy więcej niż jedną bramkę. Chłopcy zagrali dzisiaj bardzo dobry mecz.













