Nie ukrywam, że zwyczajnie prywatnie jest mi smutno, że Małgorzata Potocka – wspaniała tancerka i piękna kobieta, właścicielka „jedynego takiego” teatru w Polsce („Sabatu”) nie poradziła sobie w związku z Janem Nowickim…
Od kilku miesięcy tabloidy rozpisują się najpierw o kryzysie w małżeństwie a teraz już o rozwodzie pary.
„Super Express” w ostatnich dniach wyśledził Potocką i Nowickiego i opisał ich rozwodowe ścieżki. Zaczęło się od półgodzinnej wizyty u notariusza. Małgorzata Potocka i Jan Nowicki ponoć przywitali się pocałunkiem, byli w dobrych nastrojach a po spotkaniu (pewnie dotyczącym formalności związanych z podziałem majątku?) udali się na kawę.
Dziennikarze „Superaka” zastanawiają się także, jak odbywać się będzie cały proces rozwodowy? Czy para zrezygnuje z orzekania o winie i jak podzieli tę część majątku, która podzielić powinni. Wydaje się, że Jan Nowicki jest lepiej sytuowany niż Małgorzata Potocka (ponoć na samej reklamie T-Mobile zarobił 350 tysięcy)…
Szkoda też, z Teatru Sabat zniknie „Sala Jana Nowickiego” – duża teatralna loża na piętrze z pięknym widokiem na scenę i salę, z dziesiątkami zdjęć pary i samego Nowickiego w takim specyficznym paryskim klimacie…
No szkoda.
