Konferencja odbyła się we wtorkowe przedpołudnie przed biurem posłów i europosłów Platformy Obywatelskiej w Radomiu. Politycy Prawa i Sprawiedliwości odnieśli się na niej do ostatniej decyzji Parlamentu Europejskiego, który przyjął wspólny projekt rezolucji, dotyczący wzmocnienia obronności Unii Europejskiej. Jak mówił Marek Suski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, wdrożenie takich rozwiązań spowoduje, że główne decyzje w sprawie obronności całej Europy będą podejmować generałowie z Francji czy Niemiec.
- Będzie to sytuacja, w której nie wiadomo, czy nie wróci koncepcja obrony na Wiśle, która stała się podstawą do oskarżeń dla naszego ministra obrony narodowej, Mariusza Błaszczaka. Chcieli oni oddać bez walki połowę Polski. Tak może wyglądać Europa po wprowadzeniu tych pomysłów w czyn - mówił Marek Suski, poseł Prawa i Sprawiedliwości. - Czy ktoś rozsądny uwierzy w to, że w sytuacji jakiejkolwiek napaści na Polskę, Niemcy, Francja czy żołnierze innych państw przyszliby bronić naszego kraju? Mamy złe doświadczenia wojenne z XX wieku, ale też przykład tego, jak Niemcy w pierwszych dniach napaści na Ukrainę, zachowały się. To dzięki Polsce, Ukraina przetrwała ten pierwszy, trudny okres ataku na swoje państwo. Niemcy zaoferowali wtedy bodajże 500 hełmów. Ukraina dzięki Polsce nie utraciła swojej państwowości - dodała Anna Kwiecień, posłanka Prawa i Sprawiedliwości.
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/konferencja-prasowa-pis-zdjecia/107636
Zdaniem senatora Wojciecha Skurkiewicza, takie decyzje będą też oznaczały, że polskie wojsko straci możliwość zakupu sprzętu od partnerów "nieeuropejskich". To wiąże się nie tylko z kwestiami technicznymi, ale i finansowymi. - Dzisiaj polska armia, która ma liczyć 300 tys. żołnierzy, ma być najsilniejszą armią lądową w Europie, będzie miała nałożony kaganiec, aby polskie wojsko nie mogło się rozwijać. Zamówienia realizowane z partnerami amerykańskimi czy koreańskimi nie będą mogły być realizowane. Wszystko będzie musiało być realizowane w firmach niemieckich czy francuskich, bo one są dominujące na rynku europejskim - mówił był wiceminister obrony narodowej. - Mamy zrezygnować z amerykańskiego sprzętu, który niejednokrotnie jest tańszy jak samoloty F35, niż np. francuskie Rafale czy niemiecko-brytyjskie Eurofighter - komentował Artur Standowicz, przewodniczący klubu radnych PiS w Radzie Miejskiej w Radomiu.
Inną kwestią jest to, że rezolucja nie ma mocy prawnej i jest jedynie stanowiskiem krajów członkowskich Unii Europejskiej. - Unia Europejska nie ma kompletnie nic do polityki obronnej poszczególnych państw, a tak naprawdę, pozostawia to NATO. Dziś decyzje Komisji Europejskiej, co do zaangażowania w tym aspekcie i podejmowania decyzji za poszczególne państwa, jest nielegalne. Należałoby z jednej strony zmienić traktaty o Unii Europejskiej, z drugiej konstytucje poszczególnych państw - informował Andrzej Kosztowniak, poseł PiS.
W samej rezolucji znalazł się również punkt dotyczący "Tarczy Wschód, której założeniem jest umocnienie wschodniej granicy Polski, a jednocześnie flanki NATO. Chodzi m.in. o wzmocnienie systemów wykrywania, ostrzegania i śledzenia, antydronowych oraz przygotowanie baz operacyjnych. Choć europosłowie PiS byli przeciwni rezolucji, samą poprawkę poparli. Radomscy parlamentarzyści kompletnie nie rozumieją, dlaczego przedstawiciele koalicji rządzącej krytykują ich za takie głosowanie.
- Ta poprawka niewiele znaczy. Budowa Tarczy Wschód była realizowana za czasu rządów Prawa i Sprawiedliwości, obecnie jest zabiegiem PR - stwierdził Suski. - Tam nie ma mowy o jej finansowaniu, rozwoju, partycypacji w budowie. Jest tylko jedno stwierdzenie, że jest ważna z punktu widzenia europejskich interesów bezpieczeństwa. Dziś próbuje się przekonać, że Prawo i Sprawiedliwość głosowało przeciwko Tarczy Wschód. Skoro dla naszych oponentów Tarcza Wschód była elementem strategicznym, to już na etapie prac byłaby ona wkomponowana w treść rezolucji jako wzmocnienie potencjału obronnego na wschodzie Europy - ocenił Skurkiewicz.
Podczas konferencji poseł Suski - nawiązując do przedstawionej kilka dni temu przez posła Konrada Frysztaka listy wstydu złożonej z polityków PiS-u i Konfederacji, którzy w Parlamencie Europejskim głosowali przeciwko rezolucji -przedstawił listę polityków koalicji rządzącej, którzy poparli to stanowisko. Zaapelował do nich o rozsądek i ponowne przemyślenie tych kwestii, a także podjęcie odpowiedniej decyzji przy kolejnych takich głosowaniach.