
Nowe opłaty miały być pobierane od nowego roku, ale w związku z uchyleniem uchwały przez RIO pobór opłat został wstrzymany na wszystkich targowiskach na terenie miasta. - Do czasu uchwalenia nowej uchwały, opłat nie pobieramy. Nowa uchwała zostanie poddana pod głosowanie 25 stycznia – wyjaśnia Dagmara Gac, z biura prasowego UM.
Regionalna Izba Obrachunkowa uchyliła uchwałę ze względów formalnych. Nie zakwestionowała wysokości wprowadzonych przez miasto opłat targowych. Izba potwierdziła, że „…gminy mają swobodę ustalania obciążeń podatkowych i mogą realizować własną politykę lokalną w tym zakresie. Zatem, aby zrealizować określone cele publiczne, dopuszczalne jest także różnicowanie obciążeń z tytułu opłaty targowej…”.
- Nie zmienia się nasza intencja, natomiast zgodnie z zaleceniami RIO, zmieniają się szczegółowe zapisy – informuje Janusz Kalinowski z UM. - W opinii Izby nie można pobierać opłaty z tytułu zajęcia miejsca i uzależniać jej od powierzchni. O pobieraniu opłaty - jak wskazuje RIO - decyduje fakt prowadzenia sprzedaży, a nie zajęcie miejsca. Dlatego podzieliliśmy stanowiska targowe na kilka kategorii. Każdej z nich przyporządkowaliśmy określoną kwotę opłaty – tłumaczy Kalinowski.
Co to oznacza dla handlujących na dzikich targowiskach? - Nadal średnia opłata będzie wynosiła 15 złotych za metr kwadratowy, ale przy takich zapisach już nie powierzchnia będzie podstawą jej naliczania - dodaje Janusz Kalinowski.
Od wejścia w życie uchwały opłata zacznie być pobierana od faktu sprzedaży. W projekcie nowej
Zupełnie inne stawki obowiązują handlujących na tzw. targowiskach legalnych, są one zdecydowanie mniejsze. Przykładowo osoba sprzedająca z samochodu o tonażu do 3,5 t zapłaci -17 zł, a powyżej - 23,50 zł. Skąd wynika tak duże zróżnicowanie? - Naszym celem jest ograniczenie działalności tzw. dzikich targowisk w mieście - przyznaje Janusz Kalinowski.
Co na to targujący?
W poniedziałek odwiedziliśmy targowisko przy ul. Grzybowskiej (jeszcze przed ukazaniem się projektu nowej uchwały). Wówczas zapytaliśmy handlujących, co zrobią w sytuacji, kiedy będą musieli płacić 15 zł za metr kwadratowy? Jednogłośnie przyznali, że nie wyobrażają sobie takiej sytuacji. - Zależy nam na tej pracy. Będziemy się odwoływać, poruszymy niebo i ziemie w naszej sprawie. Będziemy walczyć - mówią.

Mało estetycznie
Zupełnie inaczej do sprawy podchodzi miasto, które uważa, że w tym miejscu nie powinno być targowiska. - Czy w okolicy największej inwestycji ostatnich 25 lat możemy pozwolić sobie na to, aby goście, przyjeżdżający do Radomia oglądali targowisko w obecnym kształcie? - zastanawia się wiceprezydent Konrad Frysztak.
- Zachęcam wszystkich, którzy handlują na targowiskach, które nie są wpisane do uchwały, a obawiają się tego, że kiedy uchwała wejdzie w życie będą opłacać wyższe opłaty targowe, aby przeniosły się na targowiska legalne - mówi wiceprezydent. - Nie możemy popierać prowizorycznych rozwiązań, nie stoimy z nikim w sprzeczności, ale nie jest to targowisko jak na ulicy Królowej Jadwigi, gdzie jest ułożona kostka brukowa, są boksy, węzły sanitarne i kosze na śmieci. To jest prawdziwe targowisko, a nie rozsypane kruszywo i żwir, gdzie na samym środku stoi Toi Toi.
Jak przyznaje wiceprezydent, w tym miejscu została wydana decyzja o warunkach zabudowy, na budynek mieszkalny wielorodzinny z lokalami handlowymi na parterze. Natomiast wniosek na targowisko został odrzucony, gdyż inwestor nie uzupełnił wszystkich wymaganych dokumentów.
Kto to wymyślił?

Handlujący zastanawiają się dlaczego nikt z miasta z nimi nie rozmawia i nie interesuje się ich losem. - Chyba zwykły Kowalski też się powinien liczyć - mówi sprzedająca.














