Osłabieni Cerrad Enea Czarni zagrali awansem i przegrali ze Ślepskiem Malow Suwałki

Ekipa Cerradu Enei Czarnych podeszła do pojedynku ze Ślepskiem w osłabieniu. W kadrze meczowej nie było kontuzjowanego od jakiegoś czasu Bartłomieja Grzechnika. Zabrakło także Dawida Konarskiego, który narzeka na uraz stawu skokowego oraz przeziębionego Mateusza Masłowskiego. W związku z tym w pierwszym składzie po raz pierwszy pojawili się Daniel Gąsior czy Maciej Nowowsiak. Ze względu  na obostrzenia nałożone przez polski rząd, mecz odbył się bez udziału publiczności. 

Siatkarze z Radomia w premierowej odsłonie lepsi byli w zagrywce i w przyjęciu, a procenty skutecznego ataku były podobne. Mimo to pierwsza partia padła łupem siatkarzy z Suwałk. Zaczęło się jednak dobrze dla radomian. Po dwóch asach serwisowych Dryji było 7:4, a chwilę później, kiedy w antenkę atakował Waliński 10:7. Szybko jednak Ślepsk zniwelował stratę i doprowadził do remisu po nieporozumieniu w szeregach gospodarzy (11:11). Po paru minutach podopieczni trenera Kowala objęli prowadzenie i to nawet czteropunktowe, głównie dzięki dobrym zagrywkom (14:18). W jednej z akcji w roli atakującego wystąpił nawet... Kędzierski, który był skuteczny z piłki sytuacyjnej (20:20). Wyrównaną i zaciętą końcówkę na swoją korzyść rozstrzygnęli jednak siatkarze z Podlasia, którzy zwyciężyli po autowym ataku Loha z drugiej linii (24:26).

Drugi set był niezwykle wyrównany. Co prawda na początku "Wojskowi" mieli trzy punkty przewagi (7:4), ale trwało to tylko chwilę. Za moment z tego prowadzenia nic nie zostało (8:8), a w dalszej fazie tej partii wynik oscylował w granicach remisu. Żadna z ekip nie potrafiła wypracować bezpiecznej przewagi. Końcówka jednak ponownie należała do Ślepska. Przy stanie 22:22 skutecznie atakował Bołądź, a w kolejnej akcji asem serwisowym popisał się Tuaniga i było 22:24. Radomianie obronili setballa po ataku Josifowa z krótkiej, ale po kolejnej akcji set się zakończył, bowiem bezbłędny na lewym skrzydle był Bołądź (23:25).

Trzecia odsłona zaczęła się dla Cerradu Enei Czarnych nie najlepiej. Ślepsk szybko osiągnął trzy "oczka" przewagi. Po błędzie Loha na zagrywce, ataku Walińskiego po skosie i punktowym serwisie Bołądzia było 2:5. Kiedy Waliński obił radomski blok, a Nowowsiak przyjął w sufit zagrywkę Tuanigi tablica pokazywała wynik 5:9. Zespół z Radomia mozolnie odrabiał straty. Kiedy blok obił Loh, Ślepsk miał już tylko punkt przewagi (16:17). Szybko jednak przyjezdni wrócili do trzypunktowego prowadzenia (18:21). Choć po ataku Walińskiego było już 20:23, to dwie kolejne akcje należały do radomian (22:23), a trener Kowal poprosił o czas. Po nim błąd ustawienia popełnili przyjezdni i był już remis 23:23. Podobnie jak w dwóch poprzednich setach, drużyny grały na przewagi. Wojnę nerwów lepiej wytrzymali przyjezdni, którzy wygrali 30:28 i 3:0 po dwóch asach serwisowych Bołądzia.

- Moje zdanie jest takie, że nie zasłużyliśmy na taki wynik. Graliśmy bardzo wyrównany mecz. Tak naprawdę w każdym secie mieliśmy takie momenty, zwłaszcza w pierwszych dwóch, że mogliśmy odskoczyć przeciwnikowi w łatwych sytuacjach na 3-4 punkty. Nie wykorzystaliśmy tego. Tytuł tego meczu to frajerska porażka, a na pewno frajerskie 0:3 - powiedział po meczu Robert Prygiel, trener Cerradu Enei Czarnych Radom. 

Cerrad Enea Czarni Radom - Ślepsk Malow Suwałki 0:3 (24:26, 23:25, 28:30)
Cerrad Enea Czarni: Kędzierski 4, Gąsior 13, Loh 12, Sander 1, Dryja 7, Josifow 5, Nowowsiak (libero) oraz Pasiński, Firszt 8, Ostrowski.
Ślepsk Malow: Tuaniga 2, Bołądź 21, Waliński 14, Klinkenberg 11, Takvam 4, Sapiński 4, Filipowicz (libero) oraz Czunkiewicz (libero), Kaczorowski, Warda, Rudzewicz. 
Sędziowie: Damian Lic i Mariusz Gadzina.
MVP: Josua Tuaniga (Ślepsk Malow Suwałki).