Przez całe spotkanie wynik był bliski remisowi. Do przerwy obie ekipy zdobyły po 13 bramek. W radomskiej ekipie dobrze spisywali się bramkarze i defensywa. Trochę brakowało siły przebicia w ataku z prostej przyczyny. Radomianie ustępowali warunkami fizycznymi rywalom. Tym bardziej, że nie mógł wystąpić kontuzjowany Piotr Rojek. Co prawda Padwa jest beniaminkiem I ligi, ale ma w swoim składzie doświadczonych graczy. To na przykład zawodnicy, którzy jeszcze niedawno reprezentowali Uniwersytet Radom. Mowa o Marku Pomiankiewiczu, Karolu Drabiku, czy Grzegorzu Mroczku.
- W Zamościu czuję się, jak w domu. Pochodzę przecież z Biłgoraja – powiedział Grzegorz Mroczek. - Opieramy naszą grę o kilku rutyniarzy i na razie dobrze nam to wychodzi.
W końcówce meczu, kiedy radomianie przegrywali 21:22 obie drużyny miały problemy ze skutecznością. Radomianie trzykrotnie zmarnowali sytuację. Goście byli niewiele lepsi, ale zdołali wbić jeszcze jednego gola i wygrali mecz 23:21. - Gramy „na styku”. Szkoda, że przegraliśmy, ale z drugiej strony takie wyrównane mecze są ciekawsze dla kibiców – stwierdził Tomasz Paduch, prezes KS Uniwersytet.
Radomskiej młodzieży zabrakło doświadczenia w decydujących akcjach. - Pokazaliśmy, że gramy jak równy z równym z czołowymi ekipami. Tak było w starciu z AZS AWF Biała Podlaska, a teraz w meczu z Padwą – podkreślił Mariusz Grela, trener Uniwersytetu. - Uważam, że po wzmocnieniach Padwa będzie walczyć o pierwsze miejsce.
W środę, 17 października, o godz. 18, Uniwersytet zagra we własnej hali z Legionovią w półfinale Pucharu Polski na szczeblu okręgu.
Uniwersytet Radom - Padwa Zamość 21:23 (13:13)
Uniwersytet: Gruszczyński 8, Kubajka 5, Banaczek 4, Maszczyński 2, Kiraga 1, Pawelec 1, Markowski, Socha, Stępniewski, Joof, Stanik, Hernik, Kowalczyk.















Napisz komentarz
Komentarze