Radny Kazimierz Woźniak był oburzony faktem, dlaczego na początku miesiąca wszyscy prezesi spółdzielni mieszkaniowych na terenie naszego miasta otrzymali pismo od Straży Miejskiej, mówiące o konsekwencjach niedopilnowania obowiązku sprzątania na podległych im terenach. Zapytał również, czy takie same konsekwencje będą wyciągane wobec władz miasta.
- Paranoją jest to, że wszyscy są karani, a miasto samo nie sprząta swoich terenów. Jest to śmieszne. My wywiązujemy się ze swoich obowiązków i za to pobieramy opłaty od naszych lokatorów - stwierdził.
Za utrzymanie porządku na terenie Radomia z ramienia władz miasta odpowiada Zakład Usług Komunalnych.
- Takie sytuacje wynikają z braku kultury właścicieli psów. Parę lat temu chcieliśmy nauczyć ich prawidłowych zachowań, w tym celu postawiliśmy 80 pojemników na odchody wraz z woreczkami, które uzupełnialiśmy na bieżąco. Niestety to nie zdało egzaminu. Obecnie posiadamy dwie maszyny, które usuwają nieczystości, tzw. „Azorki”. Za ich pomocą sprzątany jest teren. Ostatnio pozyskaliśmy nowy sprzęt tego typu. Udało nam się przerobić Melexa, dołączyć do niego specjalny odkurzacz - całkowity koszt tego przedsięwzięcia to około 32 tys. zł. Parę lat temu taką maszynę zakupiliśmy za około 100 tys. zł, ta wykonana samodzielnie jest nawet bardziej funkcjonalna - powiedział nam Andrzej Kielski, dyrektor Zakładu Usług Komunalnych w Radomiu.
Sprzątanie po zwierzętach jest obowiązkiem każdego właściciela. Jeśli nie usunie on odchodów po swoim pupilu, grozi mu kara do 500 zł. Jak widać Straż Miejska wszelkimi sposobami stara się również upomnieć prezesów spółdzielni mieszkaniowych. Na pytanie radnego Woźniaka, kiedy miasto upora się z nieczystościami, wiceprezydent Igor Marszałkiewicz przyznał:
- W tej kwestii robione jest bardzo wiele, ale aby tereny po zimie wyglądały jak należy, potrzebne jest 2- 2,5 miesiąca.













