
Wojewoda był zaskoczony całą sprawą. Wyjaśnił, że nie ma kompetencji do określania zasad przeprowadzenia imprezy masowej. Na spotkaniu z przedstawicielami mazowieckich klubów piłkarskich, które zorganizował w Warszawie, przekazał jedynie opinię policji. Komenda miejska w Radomiu uznała zaś, że mecze Radomiaka powinny być traktowane jako spotkania podwyższonego ryzyka. Co to oznacza dla klubu? Z jednej strony znacznie wyższe koszty ochrony, zupełnie niewspółmierne do potrzeb. Z drugiej utratę sponsora. Prezes Hernik porozumiał się z Kompanią Piwowarską, która miała sprzedawać na meczach, zupełnie jak podczas EURO 2012, niskoprocentowe piwo. Na meczach podwyższonego ryzyka nie byłoby to możliwe. Więc klub straciłby dochody, które są już zaplanowane w budżecie. Ostateczna decyzja o tym, czy mecze na Struga będą uznane za spotkania podwyższonego ryzyka, podejmie prezydent miasta. Oby była to mądra decyzja.
Kibice Radomiaka mają w Polsce złą opinię. Sam wojewoda twierdzi, że „są z nimi kłopoty”. Tylko nie bardzo wiadomo, skąd ta opinia się bierze. Stadion Radomiaka jest bowiem jednym z najbezpieczniejszych w województwie. Ostatnie poważne naruszenie porządku publicznego miało na nim miejsce w 2007 roku. Czyli ponad 5 lat temu. Od tego czasu kibice starają się wspierać odbudowę pozycji klubu i wiedzą, że nie mogą swoimi działaniami mu szkodzić. Karanie ich za dobre zachowanie na stadionie byłoby zupełnie nielogiczne. Radomiakowi po prostu trzeba dać szansę na normalne funkcjonowanie. Tylko od kibiców i działaczy będzie zależało, czy ją wykorzystają.
Cieszę się, że moje spotkanie z wojewodą rozwiało wątpliwości, które zupełnie niepotrzebnie nagromadziły się wokół sprawy. Teraz wiadomo, że decyzja należy do prezydenta miasta. Wierzę, że będzie ona dobra dla Radomiaka.













