
Jak poinformował nas prezes zarządu Wodociągów Miejskich w Radomiu Leszek Trzeciak, żeliwny właz kosztuje ok. 300 zł.
- Włazy są kradzione najczęściej na obrzeżach miasta – tam też odnotowaliśmy najwięcej ich zniknięć. W samym Radomiu w ciągu ostatniego półrocza zniknęło 10 włazów. Na szczęście ta liczba wciąż maleje, dzięki monitoringowi i czujności mieszkańców – informuje Trzeciak. - W miejscach gdzie właz został skradziony, kładziemy betonowe „grzybki”, które nie są atrakcyjne dla złodziei. To jeden ze sposobów walki z procederem.
- Jeśli ktoś przynosi taką pokrywę do skupu złomu, wiadomo, że jest kradziona - tłumaczy Leszek Trzeciak.
Policja zapewnia, że patroluje skupy złomu. Funkcjonariusze sprawdzają, czy znajdują się tam różnego rodzaju kratki, włazy, kable, które zostały skradzione.
- Jednak gdy dana rzecz trafi do skupu, ciężko jest ocenić jej pochodzenie i udowodnić, że faktycznie została skradziona – mówi Andrzej Lewicki z biura prasowego KWP. - Chociaż my też mamy swoje sposoby na złodziei. Policjanci z komisariatów wiedzą kto takich kradzieży dokonuje. To przeważnie te same grupy osób, które zajmują się kradzieżami i sprzedażą złomu.
Jakiej kary mogą spodziewać się złodzieje włazów? - W zależności od wartości przedmiotu i wagi popełnionego czynu, jest on traktowany jako wykroczenie bądź przestępstwo. Wszystko zależy od tego, na ile właściciel np. skradzionego włazu wyceni szkodę - informuje Lewicki.














