
Mecz długo układał się po myśli ekipy AZS-u. Po kwadransie gry radomianie wygrywali 10:6. Tuż po przerwie przewaga zespołu prowadzonego przez Romana Trzmiela wzrosła do sześciu bramek (21:15). W szeregach AZS-u bardzo dobrze spisywał się Maciej Jeżyna (w całym spotkaniu aż 10 razy pokonał golkipera zawiercian). Gospodarze nie zamierzali jednak się przedwcześnie poddać. W dziewiętnaście minut niemal odrobili starty.
W 42 min. drużyna z Radomia wygrywała 24:22, a dziesięć minut później miała już tylko punkt przewagi 28:27. Ostatecznie ambitnie grający Viret kilka sekund przed końcem doprowadził do remisu. - Podopieczni trenera Trzmiela mogą mówić o prawdziwym pechu. Do zwycięstwa zabrakło im naprawdę niewiele. Z kolei zawiercianie okazali się prawdziwymi szczęściarzami, bo przegrywali przez całe spotkanie i w samej końcówce zdołali wyszarpać jedno "oczko" -podsumował wydarzenia na parkiecie portal sportowefakty.pl.
Drużyna AZS-u zagrała bez Grzegorza Mroczka, swojego podstawowego rozgrywającego, który na jednym z ostatnich treningów przed meczem nabawił się kontuzji.
Viret CMC Zawiercie - AZS U-T Radom 31:31 (15:19)
Viret CMC (za viretzawiercie.pl: Cieślak, Kowalczyk - Kapral 2, I. Zagała, S. Zagała 6, Więckowski 1, Pakulski 4, Kijowski, Szymański 6, Bugaj 1, Rupp 2, Kąpa 5, Nowak 1, Biernacki 3
AZS: Polit, Bury - Cupryś 3, Przykuta 1, Jeżyna 10, Kalita 6, Świeca 6, Malinowski 5.














