
Stadion Lechii to trudny teren, miejscowi przegrali tam w tym sezonie zaledwie dwa razy i Broń również nie potrafiła tam zwyciężyć. Pierwsze minuty niedzielnego pojedynku to wyrównana gra bez dominacji żadnej ze stron. Potem do głosu doszli jednak gospodarze i w 12 minucie trafili nawet do bramki Pawła Młodzińskiego, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną napastnika Lechii. Chwilę później golkiper Broni zmuszony był do interwencji po strzale Daniela Potakowskiego. Radomianie stworzyli sobie dobrą sytuację w 21 minucie, kiedy to głową uderzał Jakub Chrzanowski, a Michał Chachuła z najwyższym trudem, końcami palców wybił piłkę na rzut rożny. Kilka chwil później bramkarz Lechii ponownie popisał się dobrą interwencją czym uchronił swój zespół od straty gola. Grząska murawa nie pomagała piłkarzom, którzy notowali sporo strat. Przed przerwą oba zespoły oddały jeszcze po jednym strzale. Oba jednak były bardzo niecelne.
Broń świetnie rozpoczęła drugą połowę. Już w 48 minucie goście wyszli na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Przemysława Wicika piłkę do siatki strzałem głową z pięciu metrów wpakował Damian Sałek. Pięć minut później dobrą sytuację miał Daniel Ciupiński, ale jego strzał z ostrego kąta powędrował tuż obok słupka. Kolejne fragmenty gry należały już do gospodarzy, którzy przejęli inicjatywę. Końcówka nie ułożyła się po myśli Broni. Najpierw z boiska wyleciał Noheem, a zaraz potem Lechia zdobyła bramkę wyrównującą. Kacper Rakowski głową pokonał Pawła Młodzińskiego. Wynik nie uległ już zmianie choć w doliczonym czasie gry dobrą szansę miał Kamil Czarnecki, który wyszedł sam na sam z bramkarzem, jednak to Chachuła był górą.
Lechia Tomaszów Mazowiecki - Broń Radom 1:1 (0:0)
Bramki: Rakowski 83' - Sałek 48'
Broń: Młodziński - Rdzanek, Gorczyca, Kupiec, Pakos, Noheem, Siwak (Menert 70'), Sałek, Wicik, Ciupiński (Złoch 82'), Chrzanowski (Czarnecki 68')
inf własna / bronradom.pl














