
„Dawno mnie tu nie było bo życie dopadło mnie z różnymi bardzo poważnymi wyzwaniami. Jedno jest pewne,że trzeba bardzo świadomie łapać każdą chwilę…jutro moja przyjaciółka zaczyna walkę o życie, dostanie pierwszą chemię. Razem szłyśmy przez szkolne i studenckie lata, pierwsze miłości, pierwsze wino i pierwszego papierosa, tańce w schronisku w Pięciu Stawach, narty, żagle, stan wojenny... Razem witałyśmy wolną Polskę, rodziłyśmy dzieci, dorastałyśmy…Dwa tygodnie temu dostałam smsa - " mam guza złośliwego z przerzutami"…I choć dawno się nie widziałyśmy, w jednej chwili jak na filmowej taśmie zobaczyłyśmy nasze życie. Przez te dwa tygodnie poruszyłyśmy niebo i ziemię. Potrzebna jest terapia celowana, najskuteczniejsza przed operacją ale jak się okazuje, NFZ tego nie refunduje. Zwraca jedynie po operacji i za chemioterapię. A zatem trzeba zorganizować 100 tysięcy złotych!!!! Tyle kosztuje herceptyna i pertuzumab, które są niezbędne w tym stadium raka i zwiększają szansę na przeżycie w podaniu przed operacją! Wszyscy lekarze onkolodzy i zaprzyjaźnione Amazonki mówią zgodnie, że to niedopuszczalne ale bardziej opłacalne dla NFZ bo po operacji jest mniejsza szansa na przeżycie więc jest taniej… I można mówić o szybkiej ścieżce onkologicznej i można mówić, że mamy światowe standardy, bo mamy, ale co zrobić kiedy nie mamy pieniędzy,żeby kupić taki lek???? Moi przyjaciele pewnie sprzedadzą mieszkanie, pewnie kumple i rodzina pomogą… nie zmienia to faktu, że jak się okazuje, to nie Pan Bóg decyduje o tym kiedy wyruszysz na tamten świat tylko człowiek, bo system tworzą ludzie. Nie tracimy jednak wiary."Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy" jak napisał Tata Wojtek. I wierzę,że moja przyjaciółka i wiele innych kobiet wygrają życie w tej grze bardzo nierównych szans.”













