Skąd się biorą pluskwy?
Wbrew powszechnym informacjom pluskwy nie powstają z brudu. Z racji tego, że jako ludzie jesteśmy ich żywicielami, sposoby na wejście w ich posiadanie są również związane z człowiekiem. Jak to się dzieje? Są dwa sposoby na wejście w posiadanie pluskwy. Po pierwsze pluskwa przychodzi do nas z zewnątrz. Może to się dziać za pośrednictwem wentylacji, poprzez klatkę schodową czy okna, gdy znajduje się ona na elewacji. Równie często pluskwa łapie się również człowieka i to właśnie z nim przekracza próg naszego domu. Załapać pluskwę możemy zarówno w komunikacji miejskiej jak i na przykład na wakacjach.
Dla pluskwy nie jest istotne to, gdzie będzie obcowała – ważne jest by mogła się wyżywić a to zapewni jej tylko człowiek. Wbrew obiegowym opiniom – że pluskwa pochodzi z brudu – raz na zawsze należy odczarować ten mit. Pluskwa nie lubi brudu, ponieważ utrudnia jej on przemieszczanie się. Gdy na przykład nasz dywan czy podłoga jest zabrudzona pluskwie trudniej jest poruszać się po powierzchni, ponieważ napotyka na opór. Kolejnym mitem jest fakt, że pluskwy najczęściej znajdziemy w opuszczonych budynkach, tzw. melinach czy w schroniskach osób bezdomnych. Powodem nie jest jednak brud a ignorancja czy inne priorytety. Osoby, które są bezdomne bądź mierzą się na przykład z nałogowym problemem alkoholowym i zostały pozostawione same sobie w opuszczonym miejscu, nie zdecydują się na dezynsekcję, ponieważ to koszt, którego nie są w stanie bądź nie chcą ponieść. Stąd problem pluskiew narasta, od lat wzmacniając błędny stereotyp łączący brud z zagnieżdżaniem się pluskiew.
Dlaczego pluskwa tak szybko się rozprzestrzenia? Jakie błędy najczęściej popełniamy?
Pluskwy to podstępne, ale i bardzo mądre stworzenia. Dzięki temu, że poruszają się średnio 1,2 metra na minutę są w stanie w krótkim czasie dotrzeć do nowych miejsc.
Jednym z najczęściej popełnianych błędów jest wyrzucanie zapluskwionych mebli czy rzeczy. Przenosząc bowiem przedmioty możemy „po drodze” zgubić pluskwę bądź jej jajo i doprowadzić do jej rozprzestrzenienia się. Wystawiając z pozoru dobre meble na śmietnik, ze złożonymi jajami w środku narażamy na problem pluskiew dodatkowo naszych sąsiadów a także osoby, które będą chciały wykorzystać powtórnie nasz mebel.
Pluskwy jednak lokalizują się nie tylko w meblach takich jak łóżko czy komoda, ale również w listwach przypodłogowych, kontaktach, ramach obrazów czy za wiszącymi półkami. Jedynym więc sensownym i skutecznym sposobem na pozbycie się pluskiew jest dezynsekcja.
Jakie jednak błędy najczęściej popełniamy? Otóż próbujemy usunąć pluskwy za pomocą tzw. domowych sposobów. Do najpopularniejszych z nich zaliczymy próbę wykorzystania goździków, kurkumy, mięty czy lawendy. Efekt? Poza intensywnym zapachem w pomieszczeniu, który często prowadzi do bólu głowy, problem pluskiew nie znika. Drugi błąd jaki popełniamy to próba zabicia owadów w sposób chemiczny na własną rękę. Wykorzystanie takich środków jest nie tylko niebezpieczne dla nas, ludzi, ale również dla naszych pupili np. kota czy psa bowiem zawarte w produktach składniki aktywne (m.in. permetryna) atakują drogi oddechowe. Niestety historia zna przypadki nieświadomego uśmiercenia zwierzęcia przez właściciela. Ma na to wpływ brak fachowej wiedzy objawiającej się w nieprawidłowym wykonaniu zabiegu. Wyłącznie specjaliści – ubrani w specjalne kombinezony – wiedzą, jak pryskać preparatem i w jakim stężeniu, żeby było ono nie tylko skuteczne, ale również bezpieczne. Brak fachowej wiedzy prowadzi też do tego, że taki zabieg nie przynosi zamierzonych efektów, w konsekwencji czego powtarzamy go mnożąc koszty i pogłębiając swoją frustrację związaną z obecnością szkodników. Ponadto niewłaściwie użyta chemia może doprowadzić do odporności owadów a także – niestety – stanowi jeden z czynników oporu w przypadku później przeprowadzanej specjalistycznej dezynsekcji.
Mając na względzie powyższe, dzisiaj tak ważna jest nie tylko rzetelna wiedza czym są pluskwy i jak sobie z nimi radzić, ale również świadomość na temat tego co robić a czego unikać w walce z tym nieprzyjemnym intruzem w naszym domu.
Artykuł powstał przy współpracy z firmą Derato