Widowisko obrzędowe "Ścięcie Śmierci" jest głęboko zakorzenione w tradycji Jedlińska. Odbywa się corocznie w ostatni wtorek karnawału, czyli tzw. kusaki. Pierwsza wzmianka o obrzędzie pojawiła się w drugiej połowie XIX w. w warszawskiej Gazecie Codziennej. Był to przedruk listu księdza Jana Kloczkowskiego, ówczesnego proboszcza parafii w Jedlińsku, który opisał to widowisko.
- To jest piękna tradycja, która już trwa od XIX wieku. Tak naprawdę, to przede wszystkim jestem bardzo dumny nie tylko z tego, że ta tradycja u nas jest, ale z tego, jaką rolę odgrywają tutaj mieszkańcy gminy Jedlińsk. Można powiedzieć, że to są profesjonalni aktorzy z pokolenia na pokolenie, którzy odgrywają to, co się dzieje tutaj na jedlińskim rynku - mówi wójt Kamil Dziewierz.
Wiele ról odgrywają młodzi ludzie z okolicznych szkół.
- Młodzi ludzie, uczniowie z naszych szkół biorą czynny udział w tym wydarzeniu. Na ulicach są barwne korowody. Mamy też diabełki, policjantów, wędkarza - wylicza wójt.
W Jedlińsku można wówczas spotkać licznych przebierańców – parę młodą, cygankę, diabły z kołatkami, niedźwiedzia, czy raka. Wszystkie role - nawet damskie - odgrywają mężczyźni.
- Uważamy, że stroje diabełków są najciekawsze. Mamy też role na scenie. Kostiumy są fajne i wygodne. To wydarzenie jest przede wszystkim ciekawe i mamy wolne od szkoły - powiedzieli uczniowie jednej z jedlińskich szkół, którzy przebrali się za diabełki.
Mateusz i Kacper przebrali się za Cyganów.
- Jest to bardzo ważna tradycja, bo drugiej takiej nie znajdziemy w Polsce. Jesteśmy wyjątkowi - podkreślają.
W korowodzie prowadzona na postronku, pojawia się Śmierć. Według tradycji znaleziono kostuchę pijaną przy grobli i dlatego udało się ją złapać. Ławnicy dowodzą, że według magdeburskiego prawa, za zabijanie innych, Śmierć powinna oddać głowę katu.
Widowisko zakończyła zabawa taneczna z DJ-em Martinem.















Napisz komentarz
Komentarze