W stolicy Francji Arkadiusz Kułynycz stoczył cztery walki. Wygrał dwie z nich. Pierwszy dzień swoich olimpijskich występów, zapaśnik Olimpijczyka Radom zaczął od mocnego uderzenia, a więc od starcia z mistrzem świata, rozstawionym z numerem jeden w olimpijskim turnieju kategorii wagowej do 87 kilogramów, Turkiem Alim Cangizem. Kułynycz sprawił sporą niespodziankę pokonując rywala po świetnym w swoim wykonaniu boju. Niestety, w ćwierćfinale już tak dobrze nie było, bo jedyny Polski "klasyk" na tych igrzyskach przegrał z wicemistrzem świata, Irańczykiem Alirezą Mohmadipianim.
To jednak nie oznaczało końca zmagań dla Kułynycza, bo Mohmadipiani wywalczył awans do finału pokonując w półfinale Ukraińca Zhana Beleniuka, mistrza olimpijskiego z Tokio i wicemistrza z Rio de Janeiro. To spowodowało, że zapaśnik radomskiego klubu otrzymał szansę walki w repasażach, gdzie pokonał Kolumbijczyka Carlosa Andresa Munoza Jaramillio. Dzięki temu, na koniec olimpijskiej przygody z Paryżem, Kułynycz wywalczył sobie możliwość rywalizacji o brązowy medal.
Jego rywalem w walce o najniższy stopnień podium był wspomniany już Ukrainiec, Zhan Beleniuk. W pierwszej rundzie Polak otrzymał punkt za pasywność rywala, ale w parterze nie zdołał powiększyć swojej przewagi. To później zrobił jednak Ukrainiec. W drugiej rundzie Kułynycz został ukarany utratą punktu za pasywność, a potem Beleniuk przeprowadził w parterze akcję za dwa "oczka". Polak nie zdążył odrobić strat i ostatecznie walka zakończyła się zwycięstwem mistrza olimpijskiego z Tokio 3:1. Arkadiusz Kułynycz uplasował się ostatecznie na piątym miejscu i mimo świetnej postawy w Paryżu, wraca do Radomia bez medalu.
















Napisz komentarz
Komentarze