Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
sobota, 6 grudnia 2025 01:21
Reklama

Mocna ROSA, ale Stelmet lepszy

W pierwszym meczu wielkiego finału Tauron Basket Ligi, ROSA Radom minimalnie, po dwóch dogrywkach uległa Stelmetowi Zielona Góra 86:80. Walka do ostatniej sekundy, ambicja, zaangażowanie z obu stron i kiepskie sędziowanie - tak w skrócie można opisać to spotkanie, które było bezwzględnym hitem!

Zapis Relacji LIVE - TUTAJ

Czwartkowy mecz udanie rozpoczęli radomianie, którzy ani trochę nie przestraszyli się mistrzów Polski i wypełnionej po brzegi hali CRS. Głównie za sprawą Michała Sokołowskiego prowadzili już 8:13, ale Stelmet szybko wziął sprawy w swoje ręce. Zespół Saso Filipovskiego zdobył minimalną przewagę i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 21:19.

Stelmet - ROSA w obiektywie Joanny Gołąbek



Stelmet w drugiej partii prowadził 35:26, wydawało się, że kontroluje przebieg meczu w tym momencie. Wtedy jednak obudzili się Bonarek i Harris, a po ich rzutach było 35:30 po dwudziestu minutach rywalizacji. Gracze obu drużyn walczyli - dosłownie - do upadłego, o każdą piłkę. Trzecią kwartę otworzył celną trójką Dee Bost, najskuteczniejszy zawodnik po stronie Stelmetu, ale szybko w podobny sposób odpowiedział Robert Witka po doskonałej zespołowej akcji radomian. Niefrasobliwość ekipy Wojciecha Kamińskiego odbiła się jednak na wyniku - choć koszykarze często wyłuskiwali piłkę, po chwili tracili ją w prosty sposób, dając Stelmetowi kolejne okazje punktowe. W ostatnim rzucie tej partii odblokował się wreszcie Torey Thomas i było 52:43.

W czwartej ćwiartce to ROSA rządziła i dzieliła. Zaczął Torey Thomas z dystansu, poprawił jeszcze z dwutaktu. Po chwili asystował przy rzucie Sokołowskiego z daleka i było już 54:51. Kolejne akcje lidera ROSY, "Sokoła" szybko przyniosły efekt. Najpierw trafił zza linii 6,75 (56:55), chwilę później wymusił faul swojego bezpośredniego rywala Mateusza Ponitki i miał rzuty wolne, które wyprowadziły radomian na prowadzenie 56:57! Obudził się także Igor Zajcew, który do tej pory grał bardzo nieskutecznie pod tablicami, a to dało prowadzenie 56:59 na cztery minuty przed końcem. Wściekły Saso Filipovski wziął czas, po którym walka rozgorzała na dobre. Przy stanie 62:61 dla gospodarzy Łukaszowi Koszarkowi odgwizdano faul techniczny, a Michał Sokołowski trafił trzy rzuty wolne i to ponownie ROSA była górą. Wtedy piąty bieg włączył Dee Bost - Amerykanin dwukrotnie trafił z dystansu, ale na szczęście CJ Harris również był skuteczny i wyrównał na 68:68. Przy 17 sekundach do końca przy piłce byli zielonogórzanie - podczas time-out'u ustawiali "akcję na zwycięstwo", ale radomska defensywa spisała się na tyle dobrze, że trzy próby Stelmetu były nieskuteczne.

Pierwszą część dogrywki lepiej rozpoczęli gospodarze - 73:70. W tak ważnym momencie zaczęły mnożyć się błędy sędziów. Jeszcze w regulaminowym czasie gry Koszarek podawał do nikogo w aut, a piłkę z boku i tak miał Stelmet. Teraz Zajcew czysto blokował Borovnjaka, trafiając z góry tylko w piłkę, a zarządzone były wolne. W ostatniej akcji tej części dogrywki przy stanie 74:74 Torey Thomas "zawiesił" w powietrzu Łukasza Koszarka (Stelmet miał już 5 fauli na koncie) i rzucał z obwodu. Nastąpił kontakt między zawodnikami - rozgrywający ROSY wywrócił się o nogi Koszara. W identycznej sytuacji Dee Bosta dziesięć minut wcześniej arbitrzy użyli gwizdka. Wobec 2,5 sekundy do końca, potrzebna była jeszcze jedna dogrywka.

Tę również lepiej zaczęli gospodarze, trójką Moldoveanu. Przy stanie 78:76 skuteczną "czapą" na Rumunie popisał się Kim Adams (co - podobnie jak wcześniej - bezsprzecznie rozwiązały powtórki), ale zarządzone zostały rzuty wolne. Skontrował Igor Zajcew również z linii rzutów wolnych i było 79:78. W tym momencie przypomniał o sobie Adam Hrycaniuk, który wszedł za Borovnjaka mającego 5 fauli. Dwie akcje doświadczonego centra dały gospodarzom prowadzenie 82:78 i choć różnicę zmniejszył jeszcze ambitny Sokołowski, końcówka należała do Dee Bosta, który trafiał wolne i zachował więcej zimnej krwi.

Bez wątpienia był to mecz godny finału. Skazywana na sromotną porażkę ROSA pokazała, że w tej rywalizacji wszystko może się zdarzyć. - Pokazaliśmy, że nie przyjeżdżamy tu rozegrać mecz. Przyjechaliśmy tu, żeby go wygrać! - powiedział tuż po ostatnim gwizdku lider Michał Sokołowski, który wypadł dużo lepiej od swojego rywala, Mateusza Ponitki. W mediach zawrzało, echem odbiły się przede wszystkim kontrowersyjne decyzje sędziów, a radomianie za walkę chwaleni są na wielu frontach.

Drugi mecz w serii do czterech zwycięstw w Zielonej Górze w sobotę, 28 maja o godz. 20:00. Później rywalizacja przeniesie się do Radomia.


Stelmet BC Zielona Góra - ROSA Radom 86:80 (21:19, 14:11, 17:13, 16:25, dogr 1. 6:6, dogr. 2. 12:6)

Stelmet:
Bost 26, Koszarek 14, Borovnjak 14, Moldoveanu 13, Gruszecki 6, Ponitka 6, Hrycaniuk 3, Zamojski 2, Djurišić 2, Szewczyk

ROSA: Sokołowski 23, Thomas 12, Zajcew 12, Szymkiewicz 11, Harris 11, Witka 6, Jeszke 3, Bonarek 2, Adams, Hajrić


Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaElmas wędliny
Reklama
ReklamaSalon Oświetleniowy Mirat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama