Ryk sportowych silników, większe i mniejsze kraksy oraz wiwaty podekscytowanego tłumu. Do Radomia ponownie zawitały monster trucki. Zabawa ogniem, elementy pirotechniczne, czyli coś, czego nie należy robić w domu. To zadanie należy powierzyć specjalistom. Grupa kaskaderów ze Słowacji, Czech czy z Polski dała pokaz umiejętności, dzięki którym mogliśmy się poczuć jak na planie filmu akcji. – Jazda na bocznych kołach, skoki przez ogień, jazda na dachu samochodu, elementy komedii. W drugiej części też jakieś ognie, podpalimy człowieka, będziemy ciągnąc człowieka za samochodem, parkowanie driftem – wylicza Rajmund Staubert, kaskader i organizator imprezy.
Kilkuosobowa grupa to doświadczeni kaskaderzy, którzy ze swoim programem jeżdżą po całej Europie. Specjalizują się w kontrolowanych wypadkach, przejazdach przez ścianę ognia z człowiekiem na masce, przebijaniu głową płonącej ściany będąc na masce samochodu i wielu innych trickach. Show okraszone rockową muzyką mogliśmy zobaczyć na parkingu przed hipermarketem E.Leclerc.















Napisz komentarz
Komentarze