Marek Papszun – trener Rakowa Częstochowa
- Tak, jak mówiłem przed meczem, że Radomiak jest drużyną, którą łatwo zidentyfikować i można się do meczu z nimi dobrze przygotować. Ale tak jak też mówiłem, trzeba te informacje umieć wykorzystać. Ja się cieszę i gratuluję całej szatni, całemu sztabowi szkoleniowemu za to, że udało się wygrać na tym terenie, gdzie nikt jeszcze nie wygrał. Pierwsza połowa to zupełna dominacja, wiele sytuacji a jedyny mankament to, że nie zamknęliśmy tego meczu. W drugiej połowie było już sporo chaosu, takiej kopaniny, ale wiadomo w jakim celu tu przyjechaliśmy i wyjeżdżamy z trzema punktami. To był cel nadrzędny w drugiej połowie, żeby się dobrze zabezpieczyć i nie doprowadzić do utraty tej zaliczki.
Dariusz Banasik – trener Radomiaka Radom
- Szedłem tutaj i zastanawiałem się co powiedzieć. Oczywiście to tak trochę żartobliwie, bo już dawno nie byłem, tu po przegranym meczu. Dzisiaj niestety nastąpił ten dzień. Na pewno bardzo żałujemy i bardzo szkoda, ale po kolei. Taka jest piłka i ja nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy w 14-15 sekundzie traci się bramkę. Rozmawiałem z zawodnikami w przerwie i wydawało się, że jesteśmy bardzo dobrze mentalnie przygotowani, że jesteśmy mocno nastawieni na ten mecz i wychodzimy na boisko, i jak to się mówi po piłkarsku dostajemy takiego dzwona, który ustawia mecz. Też wydaje mi się, że zespół Rakowa po tej bramce złapał taki polot i te pierwsze 30 minut nas zdominował. Z tej pierwszej połowy nie jesteśmy zadowoleni. Przegrywaliśmy szczególnie środek pola, te takie bezpańskie piłki. Też napastnicy, nie utrzymywali tych piłek i nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Z drugiej połowy, ja jestem bardzo zadowolony bo wydaje mi się, że zdominowaliśmy Raków i fizycznie, i pod względem posiadania piłki. Natomiast było nam bardzo trudno dojść do sytuacji, a gdy już nam się to udało, to przeciwnik przerywał je faulem, czy kartką, bo połowa drużyny Rakowa je otrzymała. Ale to też był sposób na to, żebyśmy nie doszli do tych sytuacji. Okazje strzeleckie mieli Karol Angielski i Maurdies, a ostatnie 15 minut, to już bardzo duża liczba tych stałych fragmentów gry. Tu mam trochę zastrzeżenia, że powinniśmy któryś z nich zakończyć bramką, żeby to był mecz remisowy. Po meczu wszedłem do szatni i powiedziałem do zawodników - „Głowa do góry”. Nie raz byliśmy w takiej sytuacji i trzeba dalej walczyć.
Napisz komentarz
Komentarze